W miniony piątek Sejm odrzucił wrześniową uchwałę Senatu w sprawie nowelizacji ustawy medialnej. Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, nazywana "lex TVN", zakazuje posiadania udziałów większościowych w polskich mediach kapitałowi pochodzącymi spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Dotyczy między innymi stacji TVN, która należy do amerykańskiego Discovery.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Nie ma pewności, co z ustawą zrobi prezydent Andrzej Duda. Może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
Co stanie się, jeśli jednak wejdzie w życie? Czy wejście w życie przepisów zmusi amerykańskiego giganta do sprzedaży TVN? Redakcja next.gazeta.pl spytała o to eksperta.
- Discovery nie musi sprzedać TVN, ale będzie musiało w ciągu pół roku (zapisany w ustawie okres przejściowy) utracić władzę w TVN na rzecz większościowego wspólnika, który ma mieć 51 proc. akcji spółki. W biznesie jest wiele sposobów, żeby to zrobić - stwierdził.
Zależnie od tego, kto stanie się większościowym udziałowcem TVN, wolność działania dziennikarzy tej stacji może nie zostać istotnie ograniczona, ale "efekt mrożący" pozostanie. Ewentualny nowy udziałowiec - polski lub europejski, a może tylko zarejestrowany w Europie (choć pewnie już nie na lotnisku Schiphol), będzie szansą dla PiS do wywierania wpływu na to, co jest, a jeszcze bardziej - na to, czego nie będzie na antenie TVN. I PiS będzie z tej szansy próbował skorzystać - stwierdził Andrzej Krajewski z Towarzystwa Dziennikarskiego.
Jego zdaniem w całej sprawie istotny jest jeszcze jeden aspekt. - Powrót do "lex TVN" był kopnięciem w brzuch Amerykanów porównywalnym, a nawet boleśniejszym od wywrócenia przez ministra Macierewicza kontraktu na francuskie śmigłowce Caracale. To zepsuło stosunki polsko-francuskie do dzisiaj, tak jak "lex TVN" zatruje na lata relacje Warszawy z Waszyngtonem - ocenił ekspert.
Rozmówca Gazeta.pl ocenił też, dlaczego w ogóle Prawo i Sprawiedliwość wróciło do sprawy. - Dlaczego zrobili to teraz? Bo mobilizacja posłów do uchwalenia budżetu była świetną okazją, a odwrócenie uwagi od innych kryzysów władzy - premią za zuchwałość - stwierdził.
- PiS wie, jak korzystać z okazji. Następna już jest. To żądanie Moskwy wycofania się NATO z państw bałtyckich, Rumunii i Polski. Nie do spełnienia, więc będzie reakcja. Może to doprowadzić do takiego zagrożenia bezpieczeństwa Polski, że wybory trzeba będzie przesunąć. I o to chodzi PiS - ocenił Andrzej Krajewski.
Wejście w życie ustawy może utrudnić wydanie rekoncesji dla stacji TVN7. Sytuacja przypomina tę z kanałem TVN24. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji z wydaniem decyzji zwlekała. W międzyczasie w Sejmie pojawił się projekt "lex TVN". W praktyce mógłby być pretekstem, by polskiej koncesji dla TVN24 nie wydać. KRRiT mogłaby bowiem wskazać, że prawo zakazuje nadawania koncesji podmiotom, które należą do właścicieli spoza europejskiego obszaru gospodarczego.
W przypadku TVN24 ostatecznie koncesję wydano, bo "lex TVN" nie wszedł w życie. Zabrakło więc "podkładki", na którą Rada mogłaby się powołać. Tyle że koncesja TVN7 wygasa w lutym. A KRRiT ponownie, tak jak w przypadku TVN24, od miesięcy zwleka z wydaniem koncesji.
W całej sprawie warto też wyjaśnić różnice w koncesjach. TVN24 dysponuje bowiem nie tylko koncesją od KRRiT, ale i wydaną przez organ holenderski. Kluczowy jest tu sposób nadawania. Kanały dostępne przez satelitę mogą posługiwać się koncesją wydaną w dowolnym kraju UE.
W przypadku kanałów naziemnych - a tak jest w przypadku TVN czy TVN7 - konieczna jest już zgoda KRRiT. Jeśli "lex TVN" wejdzie w życie, Discovery będzie musiał wprowadzić zmiany właścicielskie, które w praktyce mogą prowadzić do wywłaszczenia.