Wielka Brytania, podobnie jak cała Europa, zmaga się z kryzysem energetycznym i ceny energii dla gospodarstw domowych rosną. Opozycyjna Partia Pracy naciska na rząd Borisa Johnsona, by zawiesił VAT na takie usługi. Dziś, we wtorek 11 stycznia, labourzyści mają wymusić głosowanie w brytyjskim parlamencie w tej sprawie.
Więcej wiadomości z gospodarki na stronie głównej Gazeta.pl>>>
Wcześniej, na początku tego tygodnia, część polityków zirytowały porady, jakie swoim klientom miała wysłać spółka SSE Energy Services, należąca do Ovo Energy, trzeciego największego dostawcy energii w kraju. Fragmenty maila opublikowała w poniedziałek na Twitterze dziennikarka "Financial Timesa". Dotyczą 10 "prostych i opłacalnych sposobów na ogrzanie tej zimy", by nie podkręcać ogrzewania - i nie zwiększać kosztów.
Te porady są dość kuriozalne, bo wymieniono m.in. jedzenie owsianki (bo to węglowodany złożone, których trawienie wymaga od organizmu wykorzystania większych ilości energii, a w czasie tego procesu generowane jest więcej ciepła), przytulanie się do zwierząt domowych lub bliskich osób, jedzenie imbiru (działa rozgrzewająco, ale nie chili, bo po nim się pocimy, co ochładza ciało), unikanie alkoholu, podskoki z wymachami rąk i nóg oraz cieplejsze ubieranie się.
"Financial Times" napisał później na ten temat artykuł, w którym przytoczył komentarze niektórych brytyjskich polityków. Zniesmaczony poradami był m.in. Darren Jones, poseł z Partii Pracy, który przewodniczy Komisji ds. Biznesu, Energii i Strategii Przemysłowej w Izbie Gmin. "Mówienie, żebyś założył sweter, zamiast włączać ogrzewanie, jeśli nie możesz sobie na to pozwolić, w czasach tak trudnych dla tak wielu rodzin, jest po prostu obraźliwe" - powiedział polityk, cytowany w "FT".
Firma Ovo Energy przeprosiła, mówiąc, że jest "zawstydzona" i przyznając, że część porad była "nieprzemyślana" i "nieprzydatna".
Choć nieudana akcja informacyjna firmy wygląda jak ponury żart, to sytuacja wcale śmieszna nie jest. Z powodu m.in. gwałtownie rosnących rynkowych cen gazu ziemnego, drożeje energia w ogóle i odczuwają to już nie tylko firmy (one zauważyły wzrost cen jako pierwsze, zresztą z tego powodu już pod koniec lata kluczowi producenci nawozów sztucznych ograniczali produkcję), ale i gospodarstwa domowe. W Wielkiej Brytanii obowiązuje górny limit cenowy energii dla takich klientów, ustalany przez regulatora. W październiku został podniesiony o 12 proc. Kolejna rewizja w lutym i według branżowej organizacji Energy UK doprowadzi ona do wzrostu rachunków za energię o nawet 50 proc. od kwietnia.
Pod koniec grudnia ukazał się raport brytyjskiego think tanku, który szacuje, że w związku z cenami energii przeciętne gospodarstwo domowe na Wyspach dotknie wzrost kosztów o 600 funtów rocznie. Do tego i tam rośnie inflacja, a realne płace mają stanąć w miejscu.