Polski Ład jest - jak na razie - nie tylko jedną z przyczyn obniżenia niektórych pensji. Powoduje też spore zamieszanie w urzędach skarbowych. Część urzędników czuje olbrzymią presję związaną z wprowadzeniem nowych regulacji podatkowych.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Jeden z pracowników fiskusa w piśmie skierowanym do Związkowej Alternatywy zawiązanej w Krajowej Administracji Skarbowej zdradza kulisy pracy w urzędzie skarbowym w Bydgoszczy.
Wprowadzono wielki bubel pod nazwą Polski Ład, a odpowiedzialność zrzuca się na barki tych na samym dole
- pisze do Agady Jagodzińskiej, która kieruje związkiem.
Informuje też, że zgodnie z zapowiedzią Ministerstwa Finansów, w urzędach skarbowych do godz. 19.00 prowadzone mają być dyżury związane z wyjaśnianiem wątpliwości podatkowych. - Zostało powiedziane, że nie ma takiej opcji, żeby nie odebrać telefonu, powiedzieć, że czegoś się nie wie, przełączyć rozmów, podawać innych numerów do kontaktu. Wszyscy mamy wszystko wiedzieć - twierdzi autor pisma. - Naczelnictwo zagroziło, że osobiście będą to sprawdzać, monitować i wyciągać konsekwencje wobec osób, które nie udzielą poprawnych informacji lub odeślą podatnika - dodaje.
W kolejnym piśmie skierowanym do związkowców o problemach z funkcjonowaniem urzędu pisze kierownik referatu. "Moja praca doprowadziła mnie do trwającego już blisko rok leczenia depresji i lęków. Wiem, że wielu pracowników urzędów przyjmuje leki psychotropowe, żeby odnaleźć siłę, wstać rano i pójść do pracy. Wielu korzysta z pomocy psychologów i psychiatrów" - pisze.
Jego zdaniem "każdy kolejny ruch MF to dodatkowa praca, której przy ciągłych redukcjach etatów urzędnicy nie dają rady wykonać". - Presja związana z wykonywaniem mierników i zaspokajaniem fanaberii rządu sprawia, że praca staje się stresująca, budzą się lęki - dodaje urzędnik cytowany przez Radio Zet.
Pracownicy urzędów skarbowych mają pełne ręce roboty w związku z wprowadzeniem Polskiego Ładu, bo piętrzą się wątpliwości dotyczące interpretacji przepisów. Część urzędników, którzy pensje za styczeń dostała na początku miesiąca, otrzymała przelewy pomniejszone o nawet kilkaset złotych. Powodem było naliczanie składek zgodnie z nowymi regulacjami.
Rząd w trybie pilnym zmienił rozporządzenie, które tę kwestię reguluje. Zdaniem związkowców Polacy wciąż mogą jednak obawiać się niższych pensji. - Kluczowy problem nie polega na tym, że działy księgowe nie będą wiedziały, jak rozliczyć wynagrodzenia, tylko że nie wie tego sam rząd. Tak w rozmowie z Gazeta.pl Polski Ład podsumowuje Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.