Zbigniew Ziobro zdradził, że prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie Romana Giertycha - donosi "Gazeta Polska". - Uporczywie nie stawia się przed prokuratorem. Był już wzywany kilkadziesiąt razy - argumentuje szef resortu sprawiedliwości.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl.
Lider Solidarnej Polski stwierdził też, że nawet osoby, które kwestionują zasadność działań organów ścigania, stawiają się na wezwanie. - Giertych udaje wielkie panisko, które może stać ponad prawem. Ale obstrukcja Giertycha nie wstrzymuje śledztwa. Nowe dowody pozwoliły na postawienie mu dodatkowych zarzutów - stwierdził prokurator generalny.
Dodał, że według prokuratury honorarium za jedno z działań znanego adwokata "było sposobem na wyprowadzenie pieniędzy z giełdowej spółki".
Ziobro zdradził też, co wydarzy się, jeżeli sąd wyda zgodę na tymczasowe aresztowanie. - Prokuratura zyska dodatkowe możliwości. Będzie mogła podjąć działania, aby sprowadzić go do Polski, niezależnie od tego, gdzie się ukrywa. A jak pojawi się w kraju, będzie możliwe jego zatrzymanie - stwierdził.
Roman Giertych odniósł się do zarzutów Zbigniewa Ziobry na Twitterze. "Jasną konsekwencją dzisiejszych pomówień Zbigniewa Ziobry jest pozew wobec niego. Wnioski prokuratury w sprawie obsługi Polnord były już 30 razy negatywnie oceniane przez sądy. Pisanie kolejnych wniosków za kolejne lata obsługi tej firmy w niczym nie zmienia tej oceny i świadczy o desperacji Zbigniewa Ziobry" - napisał.
Prokuratura w 2020 roku ogłosiła, że podejrzewa, że kancelaria Romana Giertycha pomogła w wyprowadzeniu 92 milionów złotych ze spółki Polnord. Firma miała rzekomo przepłacić za grunty. W październiku 2020 roku CBA zatrzymało adwokata i byłego wicepremiera Romana Giertycha oraz zaangażowane w sprawę biznesmena.