Inflacja w Polsce jest na najwyższym poziomie od ponad 20 lat. W styczniu tempo wzrostu cen wyniosło aż 9,2 proc. Jednym ze sposobów na walkę z drożyzną są podwyżki stóp procentowych. Są one podnoszone, bo NBP uznał, że za obecną inflacją stoją już nie tylko czynniki podażowe (np. rosnące ceny gazu, paliw, energii czy transportu), ale też popytowe. A to właśnie na nie może oddziaływać NBP. Z ostatnich wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego, który nazwał siebie "jastrzębiem", jasno wynika, że na koniec roku niewykluczone jest, iż zobaczymy główną stopę procentową na poziomie aż 4 proc., czyli aż o 1,25 proc. wyżej niż dziś.
Innego zdania są ekonomiści z Goldman Sachs, którzy prognozują, że RPP zatrzyma się dopiero, gdy inflacja dojdzie do 5 proc. – Rewidujemy szczytową wartość stóp w Polsce i na Węgrzech z 4 proc. do 5 proc., a w Rumunii z 3,5 proc. do 5 proc., podtrzymując jednocześnie naszą prognozę wzrostu stóp do 5,0 proc. w Czechach. Wobec utrzymującej się trudnej dynamiki inflacji, widzimy jastrzębie ryzyka dla tych prognoz - napisano w „CEEMEA Outlook - Dealing with High Inflation".
O tym, że stopy procentowe w Polsce mogą dojść do poziomu 5 proc. Łukasz Kijek rozmawiał z ekonomistką także w "Studiu Biznes". Posłuchaj fragmentu:
Seria podwyżek stóp procentowych sprawiła, że rata kredytu na 300 tysięcy złotych wzrosła już miesięcznie o blisko 500 złotych. - Za kilka miesięcy raty kredytów złotowych będą nawet o około połowę wyższe niż jeszcze we wrześniu 2021 roku - wylicza Bartosz Turek z HRE Investment. Zobacz jak może zmienić się rata kredytu, jeśli stopy procentowe dobiją do 5 proc., jak przewiduje Goldman Sachs: