Te tereny może zagarnąć Rosja. Rosyjski minister spraw wewnętrznych: Od Mariupola aż po historyczne granice

"Od Mariupola aż po historyczne granice". Takie tereny zdaniem Władimira Kołokolcewa, rosyjskiego ministra spraw wewnętrznych, powinna zająć Rosja po tym, jak Władimir Putin uznał niepodległość tzw. republik położonych na wschodzie Ukrainy.
Zobacz wideo Co jest celem Rosji? Gen. Pacek: Zdobyć Ukrainę

W poniedziałek Władimir Putin ogłosił decyzję o uznaniu niepodległości dwóch samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy - donieckiej i ługańskiej. Zdaniem Christophera Millera, amerykańskiego korespondenta, jest to "coś, czym powinniśmy się martwić".

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

OBWE pokazuje mapę. Te tereny może zagarnąć Rosja

"Rosyjski minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew stwierdził w rozmowie z Putinem, że Moskwa powinna uznać wszystkie regiony Doniecka i Ługańska. Od Mariupola aż po historyczne granice" - napisał na Twitterze. Jak wyjaśnił, chodzi więc o całą szarą strefę, która na mapie opublikowanej przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zaznaczana jest na szaro. Na tej samej mapie zaznaczono aktualną linię frontu - widać ją jako czerwoną linię. Oznaczałoby to, że plany Moskwy dotyczą obszaru większego, niż ten, który obecnie jest kontrolowany przez separatystów. 

Czerwone punkty to z kolei obszary, w których obowiązujące oficjalnie zawieszenie broni zostało naruszone w największym stopniu. Linia zaznaczona przez obserwatorów biegnie przez Mariupol aż po Donieck. 

Władimir Putin uznaje samozwańcze republiki

Rosyjski prezydent w poniedziałek podpisał decyzje dotyczące uznania niepodległości samozwańczych Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Swoją decyzję ogłosił w orędziu. To terytoria należące do Ukrainy, które od 2014 roku są zajęte przez prorosyjskich separatystów. 

Decyzja Władimira Putina zbiegła się w czasie z apelem przywódców "republik" o udzielenie pomocy. Rosyjski przywódca polecił siłom zbrojnym rozpoczęcie operacji "zapewnienia pokoju" w separatystycznych, samozwańczych "republikach". Już w poniedziałek, w późnych godzinach wieczornych, rosyjskie wojsko wkroczyło na terytorium tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej. Na nagraniach udostępnionych w mediach społecznościowych widać przemieszczające się kolumny sprzętu opancerzonego. Z informacji agencji Interfax wynika, że kierują się one na zachód i północ tego terytorium.

Sytuację skomentował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Zapewnił, że granice kraju są bezpieczne, podkreślił też prawo do samoobrony, a posunięcie Rosji stanowi naruszenie "narodowej integralności i suwerenności Ukrainy".

Rosja komentuje

Swietłana Żukowa, wiceszefowa komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Państwowej, oświadczyła we wtorek, że Rosja nie uzna tzw. republik ludowych w Donbasie w granicach obwodu donieckiego i ługańskiego, czyli szerszych niż kontrolowane obecnie przez separatystów. 

- Chodzi o obecne granice. Nikt nie pójdzie dalej. Nie określimy w dokumentach żadnych innych granic - stwierdziła. 

Jej słowom zaprzeczył wcześniej Leonid Kałasznikow, szef komisji ds WNP. Stwierdził, że Rosja uzna republiki w granicach szerszych, niż te, które znajdują się obecnie pod kontrolą separatystów. 

Więcej o: