Oficjalnie Władimir Putin nie dysponuje szczególnie dużym majątkiem: ma 77-metrowe mieszkanie z garażem, niewielką działkę, a jego roczna pensja to około 150 tys. dolarów rocznie. Co innego wynika jednak z wypowiedzi rosyjskich opozycjonistów, zdjęć paparazzich czy ustaleń badaczy. Swego czasu Aleksiej Nawalny nazwał przecież Putina "najbogatszym człowiekiem w Rosji", a wcześniej magazyn "Harvard Political Review" poszedł jeszcze dalej - powołując się na szacunki różnych ekonomistów wycenił majątek prezydenta Rosji na kwoty od 60 do nawet 200 mld dolarów.
Skąd tak duża rozbieżność w szacunkach dobytku Władimira Putina? "HPR" tłumaczył, że wynika to z faktu, iż jego bogactwa są starannie ukrywane. Mają mu w tym pomagać współpracownicy-słupy, którzy wpłacają pieniądze prezydenta na konta bankowe w krajach, gdzie nie przywiązuje się wagi do transparentności transakcji lub rejestrują tam spółki, które tak naprawdę są kontrolowane przez Putina. Więcej o ustaleniach magazynu pisaliśmy tutaj:
Tak niewyobrażalne pieniądze Putina mają pochodzić głównie z handlu oraz transportu ropy i gazu. Media podają, że prezydent Rosji ma 58 samochodów i kilka jachtów, a wśród nich "Olimpię" za 38 mln dolarów, którą podarował mu Roman Abramowicz, oligarcha i właściciel piłkarskiego klubu Chelsea.
Ponadto zamordowany w 2015 r. lider opozycji Borys Niemcow twierdził, że Władimir Putin jest właścicielem 43 samolotów i 15 helikopterów. Mówił, że w jednym z samolotów była ponoć kabina o wartości 11 mln dolarów, którą ozdobili jubilerzy, a także luksusowa toaleta wyceniona na niemal 100 tys. dolarów.
Wiadomo, że prezydent Rosji lubi drogie ubrania i biżuterię. Nie brakuje zdjęć, na których ma na ręce zegarki kosztujące kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Warto tu przypomnieć, że w lipcu 2017 r. na aukcji w Monako za ponad 1 mln euro sprzedano platynowy model Patek Philippe, który, zdaniem domu aukcyjnego, był wcześniej własnością Putina.
Wyobraźnię rozpala szczególnie to, co mówił Aleksiej Nawalny w materiale "Pałac dla Putina" ze stycznia 2021 r. Opozycjonista pokazał wtedy ujęcia z drona, które przedstawiały ogromny, wart 1,35 mld dolarów pałac pod Gelendżykiem (to kurort na kaukaskim wybrzeżu Morza Czarnego). Nawalny podkreślił w filmie, że nie jest to posiadłość - jak dotąd uważano - biznesmena Aleksandra Ponomarenki, lecz właśnie Władimira Putina.
Fundacja Nawalnego podała, że na prawie 18 tys. m kw. pałacu mieszczą się dziesiątki pokoi, kasyno, amfiteatr, teatr, baseny, cerkiew, sala do striptizu oraz podziemny tunel, który prowadzi na brzeg morza. Za wybudowanie tych włości ma odpowiadać firma kierowana przez osoby z otoczenia Putina.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaprzeczył, by posiadłość należała do prezydenta Rosji, o czym informowała agencja Bloomberga. Mówił, że stwierdzenia, które padły w filmie Nawalnego, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Zaznaczył, że pałac jest własnością pewnego przedsiębiorcy, ale nie podał jego nazwiska.