Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, poinformował, że ceny paliw ponownie zostaną obniżone. "Reagujemy na zmiany rynkowe i po raz kolejny w tym tygodniu obniżamy ceny paliw na naszych stacjach. Ceny ON spadają o 20 gr/l do średniego poziomu 7,35 zł, a benzyny o 15 gr/l do średniego poziomu 6,64 zł. Działamy aktywnie, by ceny paliw w Polsce nadal były najniższe w Europie" - napisał szef koncernu w mediach społecznościowych.
Podobną decyzję paliwowy gigant ogłosił w poniedziałek. Wówczas ceny oleju napędowego obniżono o 34 grosze do średniego poziomu 7,55 zł, a benzyny o 20 groszy za litr do średniego poziomu 6,79 zł.
Urszula Cieślak, dyrektor marketingu firmy BM Reflex, specjalizującej się w analizie rynku paliwowego, decyzją państwowej spółki nie jest zaskoczona. - To, że PKN Orlen ogłasza obniżki cen paliw, nie powinno dziwić. Można nawet powiedzieć, że przed nami kolejne obniżki cen paliw. Przestrzeń na taką korektę w wysokości jeszcze kilkunastu-kilkudziesięciu groszy jest. Nie wszędzie będzie ona tak głęboka jak te dotychczasowe - a dwie obniżki zmniejszyły cenę paliw o 40-60 gr - podsumowuje.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Wyjaśnia, że spadki cen w hurcie rozpoczęły się po 10 marca. -Tyle że do tej pory obniżki nie zrekompensowały jeszcze wcześniejszych podwyżek. O ile wcześniej na rynku hurtowym mieliśmy wzrost o 1,60 zł za benzynę euro super 95 za litr, a oleju o 2,55 zł, to teraz obniżki, które mamy po 10 marca, obniżyły cenę hurtową benzyny o 1 zł, a oleju o 1,6. Dalej jesteśmy w cenach wyższych niż przed inwazją, ale jesteśmy zdecydowanie poniżej szczytu - stwierdza Urszula Cieślak.
W ocenie rozmówczyni Gazeta.pl sytuacja na rynku paliw nie jest normalna. - Dziś nie mówimy o zwyczajowych korektach, wynoszących 10-15 groszy i to w perspektywie kilku dni. Ostatnie dni nam pokazały, że ceny zmieniają się codziennie. I to o 20-30 groszy na litrze - wyjaśnia.
Tłumaczy też, czy i kiedy obniżki cen paliw mogą pojawić się na innych stacjach. - Warto pamiętać też o czynnikach, które decydują o cenie na danej stacji benzynowej. To jednak kwestia szybkości sprzedaży, upłynniania zapasów. Pierwsze dni po inwazji powodowały, że stacje rotowały paliwo bardzo szybko, a następna dostawa była 30-50 groszy droższa, bo w takim tempie rosły ceny na rynku hurtowym. Rynek został w pewnym momencie nasycony paliwem, bo wiele osób dokonało zwiększonych zakupów - wyjaśnia.
Konsumenci zmienili jednak swoje zachowanie. - Dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, że ceny paliwa zaczęły spadać, ale wiele firm, rolników, kierowców, którzy rzadko używają samochodu, nie jeżdżą codziennie, mają zatankowane zbiorniki. Stąd dzisiaj, mimo że ceny są korzystniejsze niż 10 marca, właściciel stacji nie wyprzedaje już paliwa w ciągu jednego czy dwóch dni. Dziś, by sprzedać tę samą ilość paliwa, trzeba więcej czasu. Mimo to stacje prywatne także decydują się na obniżki cen - wyjaśniła ekspertka BM Reflex.
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl