Zacznijmy od tego, że oprocentowanie naszych kredytów mieszkaniowych zależy od dwóch składników. Pierwszym jest marża (ustalana zazwyczaj na stałe przy podpisywaniu umowy) + WIBOR 3M lub 6M (stawka, która się zmienia wraz z podwyżkami stóp procentowych). Problem polega na tym, że wielu ekspertów zaczęło podważać wiarygodność WIBORu. Jednym z elementów rządowego pakietu dla kredytobiorców jest zastąpienie WIBOR-u innym bardziej wiarygodnym wskaźnikiem. Miałoby to doprowadzić doprowadzić do ograniczenia oprocentowania kredytów o 0,2-0,3 pkt. proc., czyli w sumie koszt dla sektora bankowego wyniósłby około 1 mld złotych rocznie.
- Premier powiedział: drogie banki, macie czas do końca roku. Albo zaproponujecie nową stawkę zgodnie z regulacjami, albo będzie to taka stawka, którą oblicza NBP - mówił w środowym "Studiu Biznes" prezes PFR. Jak ta zmiana może wpłynąć na wysokość raty kredytu? Paweł Borys wyliczał, że po zmianach w kieszeni kredytobiorcy w całym okresie spłaty kredytu może zostać nawet 9-10 tys. zł. Zobacz fragment programu:
Raty kredytów rosną wraz z podwyżkami stóp procentowych
Z szacunków HRE Investments wynika, że jeszcze w 2020 roku przeciętny kredytobiorca wydawał na ratę około 29 proc. swojego dochodu, a dziś na ten cel wydaje już około 40-45 proc. wynagrodzenia. Natomiast nawet 35-40 proc. osób posiadających złotowy kredyt mieszkaniowy może wydawać dziś na ratę co najmniej połowę miesięcznego dochodu.
Po kwietniowej drastycznej podwyżce główna stopa procentowa NBP wynosi 4,5 proc., a przypomnijmy że jeszcze we wrześniu ubiegłego roku była bliska zeru. Kolejne podwyżki wydają się nieuchronne, bo inflacja jest najwyższa od 24 lat.