To już druga seria znaczków wojennych. Pierwsza z nich odnosiła się do wydarzeń na Wyspie Węży. 24 lutego Rosjanie zaatakowali ten obszar i nakazali ukraińskim bojownikom się poddać. "Rosyjski okręcie wojenny, pier**l się" - odpowiedział Roman Hrybow. Te pięć słów stało się na całym świecie hasłem walki Ukraińców z wrogiem i pojawiło się na pierwszej serii znaczków.
Ukraińska poczta wypuściła drugą serię znaczków, tym razem z podpisem "Rosyjski okręt wojenny... wszystko!", co nawiązuje do zatopienia 13 kwietnia krążownika Moskwa, poinformowała Ukrposhta. Pierwszego dnia sprzedano 800 tys. egzemplarzy. Znaczki można było kupić przez internet, ale przed urzędami pocztowymi ustawiały się kolejki chętnych. Każdy mógł kupić dwa bloki po trzy znaczki.
Łączny nakład ma wynieść 5 mln znaczków. Jak na razie 1 mln przeznaczony jest do sprzedaży stacjonarnej w Ukrainie; można je kupić w 1,5 tys. punktów. Kolejne 1,5 mln trafiło do sprzedaży internetowej. Część egzemplarzy zostanie przeznaczonych do sprzedaży na rynkach zagranicznych. Zyski zostaną przekazane na wsparcie obrońców Ukrainy.
Cztery znaczki wojenne z pierwszej serii trafiły do redakcji Gazety.pl i Ukrayina.pl Każdy z nich został podpisany przez ważne dla Ukrainy osoby, a następnie trafił na licytację. Sprzedaż zakończyła się w ubiegłym tygodniu i łącznie dochód z aukcji wyniósł ponad 121 tys. zł.
Licytowanie były cztery znaczki: