Szef polskiego rządu powiedział w środę na konferencji prasowej, że jest kilka krajów, które mają problem z odejściem od surowców z Rosji do końca 2022 r. czy nawet w ciągu 12 najbliższych miesięcy. Jak wyliczał, oprócz Węgier, chodzi też o Austrię, Czechy i Słowację, które nie mają dostępu do morza i do baz przeładunkowych.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że te kraje domagają się dłuższych okresów przejściowych, a przodują w tym Węgrzy. Szef rządu wyraził nadzieję, że na najbliższym bądź kolejnym szczycie Unii Europejskiej uda się wypracować porozumienie w sprawie odejścia od importu ropy naftowej z Rosji.
- Rozmawiamy na poziomie Unii Europejskiej, aby móc uzgodnić kolejny pakiet, również zawierający kwestie związane z ropą naftową. Albo teraz, albo na kolejnym posiedzeniu. Trzeba uwzględnić pewne obawy, ale również te państwa muszą wykazać się odwagą i odejść od dostaw ropy z Rosji - powiedział premier.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Mateusz Morawiecki przypomniał, że Polska proponuje specjalną opłatę wyrównawczą za import ropy z Rosji. - Jeśli ktoś dłużej będzie importował ropę z Rosji i będzie ją importował taniej, bo Rosji zależy na tym, żeby za wszelką cenę sprzedać tę ropę, to nie może odnosić korzyści wobec tych krajów i tych przedsiębiorców, którzy zrezygnują z ropy najszybciej - powiedział.
Szef rządu podkreślił, że o tym rozwiązaniu po raz kolejny będzie rozmawiał podczas Rady Europejskiej. - Nasz głos, czasem z pewnym opóźnieniem, staje się mainstreamem Europy. Staje się odzwierciedleniem poglądów Komisji Europejskiej i Europy. Więc jestem przekonany, że także w tej kwestii nasze propozycje będą odebrane - dodał.
Premier Węgier Viktor Orban zwrócił się do przewodniczącego Rady Europejskiej, by na najbliższym szczycie nie omawiać kwestii embarga na ropę z Rosji. Podkreślił, że jego kraj nie może poprzeć sankcji bez bardziej szczegółowych informacji na temat dostępnego finansowania Unii Europejskiej, które mają pomóc Węgrom w rezygnacji z rosyjskiego surowca.
W ramach szóstego pakietu sankcji na Rosję, nad którym od tygodni dyskutuje Unia Europejska, nałożone ma zostać m.in. embargo na ropę naftową. W zeszłym tygodniu Polska zgłosiła poprawki do pakietu sankcji - chodzi o gwarancje, że konkurencja na unijnym rynku nie będzie zakłócana. Poprawki dotyczą wyłączeń spod unijnego embarga, które zostały obiecane Słowacji i Węgrom do końca 2024 r., a Czechom do połowy 2024 r. Polska proponuje, by wprowadzony został zakaz reeksportu produktów rosyjskiej ropy dla tych państw, skoro - jak mówią władze tych krajów - ma ona być tylko na użytek wewnętrzny.
Polska chce, by produkty powstałe z przetworzenia rosyjskiej ropy były specjalnie oznaczane. Jeden z polskich dyplomatów powiedział, że konsumenci powinni wiedzieć, że kupując je, finansują rosyjski budżet. Polska zaproponowała również, by rosyjska ropa, którą Słowacja, Węgry i Czechy będą sprowadzać mimo unijnego embarga, została obłożona cłami.
Na razie negocjacje w sprawie szóstego pakietu sankcji wobec Rosji i embarga na import ropy utknęły w miejscu - Węgry, oprócz kilkuletniego okresu przejściowego, domagają się też sfinansowania (koszt rzędu 15-18 mld euro) przez Unię Europejską modernizacji ropociągów, by odłączyć się od rosyjskiego rurociągu i podłączyć do chorwackiego.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina