Była członkini RPP szokująco o podwyżkach stóp procentowych. "Sięgały 20 proc. i nie było nieszczęścia"

- Co to jest, 5,25 proc.? Przypominam sobie okres - nie taki dawny - kiedy [stopy procentowe -red.] sięgały powyżej 20 proc. I też nie było nieszczęścia - tak była członkini RPP skomentowała kwestię ewentualnego podniesienia stóp procentowych. O ile wzrosłaby rata kredytu, gdyby Rada Polityki Pieniężnej posłuchała tej rady? Wyliczył to jeden z ekonomistów.

Inflacja i wysokie stopy procentowe spędzają sen z powiek wielu kredytobiorcom. Rząd przekonuje, że za utratę wielkości pieniądza odpowiada wyłącznie wojna, ale eksperci wskazują też na inne, wewnętrzne czynniki. 

Zobacz wideo Dwie aplikacje, które poleci wam Bronek [TopTech]

Ekonomiści wyjaśniają też, co powinien zrobić rząd, by inflację hamować. Jedną z opinii na antenie TVP wygłosiła prof. Grażyna Ancyparowicz, była członkini Rady Polityki Pieniężnej. - Inflacja, przynajmniej w połowie, jest całkowicie generowana przez czynniki zewnętrzne i całkowicie niezależne od nas, natomiast te podażowe czynniki - na nie troszeczkę możemy mieć wpływ, choć są bolesne - stwierdziła. - Ona może być tłumiona pod warunkiem, że polityka fiskalna i monetarna będzie bardziej dolegliwa - dodała. 

Była członkini RPP: Co to jest 5,25 proc.?

Gościni TVP wyjaśniła, że trzeba wprowadzić instrumenty "zacieśniania fiskalnego". Wskazała na podwyżkę stóp procentowych. Stwierdziła, że są one nadal niskie. - Co to jest, 5,25 proc.? - pytała. - Przypominam sobie okres - nie taki dawny - kiedy sięgały one powyżej 20 proc. I też nie było nieszczęścia - stwierdziła. 

Wyjaśniła także, że stopy procentowe celowo są podnoszone po to, by zahamować liczbę udzielanych kredytów. 

Ekspertka krytykuje rządowy program. Powinien być odroczony

Prof. Grażyna Ancyparowicz stwierdziła też, że niektóre programy rządowe niszczą efekt zacieśniania polityki monetarnej. Jako przykład wskazała Mieszkanie bez wkładu własnego. - Nic by się nie stało, gdyby one były odroczone w czasie. Na kilka miesięcy - stwierdziła. 

Ekspertka odniosła się też do postawy banków, które praktycznie nie mają oferty dla osób chcących skorzystać z rządowego programu. Stwierdziła, iż ta sytuacja jej "nie martwi". 

Ekspert: Ratka urosłaby do 5,5 tys. zł.

Czy stopy procentowe są faktycznie na tyle niskie, że nawet drastyczna podwyżka nie zaszkodziłaby kredytobiorcom? Słowa prof. Ancyparowicz na kwoty przeliczył Rafał Mundry, ekonomista. "20 proc. mówi Pani? Czyli ratka urosłaby do 5,5 tys. zł. Z obecnych 2,5 tys." - napisał w swoim komentarzu opatrzonym tabelą z wyliczeniami. 

W tym wypadku chodzi o kredyt na 300 tys. zł. Przy większych kredytach miesięczna rata zwiększyłaby się jeszcze bardziej. Przy 500 tys. zł osiągnęłaby wartość 9200 zł, a przy kwocie 700 tys. zł blisko 13 tys. zł. 

Swoje wyliczenia przedstawił też Mikołaj Fidziński, dziennikarz next.gazeta.pl specjalizujący się w tematyce finansowej. "Przy tych 'nienieszczęśliwych' stopach 20 proc. pierwsza rata kredytu na 500 tys. na 25 lat wynosiłaby ok. 8392 zł, z czego kapitał to 59 zł, a odsetki 8333 zł" - napisał w swoim komentarzu. Wyliczenia dotyczą rat równych, oprocentowanych na 20 proc., nie uwzględniają marży i różnicy między WIBOR-em a stopą NBP.

Więcej o gospodarce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: