Ceny paliw raz po raz biją kolejne rekordy, eksperci przewidują tymczasem, że Polacy wciąż muszą szykować się na kolejne podwyżki. Ich zdaniem za etylinę Pb95 w najbliższe wakacje może przyjść nam płacić 8 zł za litr. Jedną z pośrednich przyczyn może być przyjęcie szóstego pakietu sankcji wobec Rosji.
Środowy przegląd cen nie napawa optymizmem. Barierę ośmiu złotych za litr przebiła co prawda benzyna 98, której litr kosztuje 8,02 zł. Za 95-oktanowe paliwo płacić trzeba już 7,55 zł. Jakub Bogucki, analityk e-petrol, nie ma dobrych wieści dla kierowców.
- Zmiany są w większości niekorzystne z punktu widzenia kierowców, ale spodziewane, biorąc pod uwagę cenniki w hurcie w ostatnich tygodniach. Na tę chwilę nie zanosi się, by napięcie na rynku zelżało - stwierdził ekspert, cytowany przez Interię.
- Czynniki wspierające ceny są w mocy, w dodatku dochodzi kolejny impuls w postaci informacji, że będą sankcje na ropę rosyjską. A to oznacza, że w przyszłości będziemy musieli zaopatrywać się w droższy surowiec, kupowany od innych dostawców - dodał.
Na szczęście oprócz złych prognoz są i pozytywne sygnały płynące z rynku. W czwartek ropa naftowa wyraźnie bowiem potaniała. Zdaniem ekspertów to reakcja na doniesienia dotyczące Arabii Saudyjskiej. Wyraziła ona gotowość do dostarczenia większej ilości surowca. A to właśnie ograniczona podaż, w obliczu rosnącego popytu, jest jednym z czynników windujących ceny.
Informacje nie są oficjalne, ale - jak twierdzi "Financial Times" - Saudowie zasygnalizowali swoje zamiary krajom Zachodu. Decyzja byłaby kluczowa, bo Rosja, od której Unia Europejska planuje odciąć się z końcem roku, jest trzecim dostawcą ropy na świecie.
Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ, w rozmowie z Gazeta.pl już w ubiegłym tygodniu wyjaśniał, że przyczyną rosnących cen paliw jest rozpoczynający się sezon wakacyjny. - W wakacje zawsze jest problem z cenami benzyny. Gdy zaczyna się gromadzenie zapasów na okres wyjazdów, jest kłopot. Szczególnie USA importowały dużo benzyn z Rosji - stwierdził.
Jego zdaniem diesel jest paliwem mniej sezonowym. - W zimie potrzeba go do ogrzewania, w lecie się na nim jeździ. Na tej samej frakcji co diesel latają samoloty, jest też wykorzystywany w budowlance. Zawsze się "coś na niego znajdzie". Zużywa się go trzy razy tyle, co benzyny. Natomiast z benzyną za bardzo nie ma co robić zimą, a gdy przychodzi sezon i rynek staje się "ciasny", to jest, jak jest - wyjaśnił rozmówca Gazeta.pl.
Więcej o gospodarce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl