Ceny żywności są coraz wyższe, a wzrost w wielu przypadkach osiąga - w porównaniu z rokiem poprzednim - kilkadziesiąt procent. Jeśli ceny porównamy z tymi, które obowiązywały na końcu ubiegłego roku, skala podwyżek jest już niższa, ale nadal wyraźna.
Sprawie przyjrzał się "Dziennik Gazeta Prawna". I tak np. w kwietniu drób w ujęciu rocznym podrożał o 47 proc. W porównaniu z grudniem 2021 ceny wzrost cen wyniósł 33 proc. Margaryna jest droższa względem roku ubiegłego o 38 proc. W porównaniu z grudniem wzrost wynosi 14 proc. Trzeci na liście najszybciej drożejących produktów jest cukier. W ujęciu rocznym jest droższy o 35 proc. W porównaniu do cen obowiązujących w grudniu 2021 roku jego cena wzrosła o 12 proc.
Droższy jest też chleb (w ujęciu rocznym podrożał o 24 proc., w porównaniu z grudniem 2021 roku o 12 proc.), a także masło, mąka, ziemniaki.
Przyczyny wyższych cen nie są jednolite dla wszystkich produktów. Grzegorz Rykaczewski, analityk sektorowy Santander Bank Polska, w rozmowie z "DGP" wskazuje kilka czynników. - Na rynku drobiu były to straty produkcyjne związane z grypą ptaków, a na rynku wieprzowiny spadek opłacalności. Z kolei na rynku zbóż doszło do ograniczeń eksportowych - mówi.
Jako przyczynę wzrostów wymienia też wyższe ceny surowców energetycznych - te podniosła m.in. wojna. Na sytuację wojenną nałożyło się z kolei wychodzenie z epidemii COVID-19.
Henryk Kowalczyk, szef resortu rolnictwa, twierdzi, że spadek cen żywności wcale nie jest przesądzony. - Nie spodziewam się, żeby taniały te produkty, niestety jest to konsekwencja wojny w Ukrainie - wielokrotnie rosną ceny energii, gazu i nawozów, a wobec tego ceny zbóż - mówił minister podczas zeszłotygodniowej wizyty w Polskim Radiu.
Szef resortu rolnictwa tłumaczył, że w związku z tym rosną ceny produktów mącznych, ale też tych pochodzenia zwierzęcego, bo drożeją pasze. - To nieunikniony łańcuch konsekwencji - podkreślił minister.
Polityk PiS zastrzegł, że o cenach żywności w największym stopniu zdecydować może wojna w Ukrainie. - Wzrosty cen żywności mogą być duże. One już się dokonały, ale jeśli sytuacja wojenna się nie zmieni, to one dalej będą rosły - stwierdził.