Średnia cena benzyny 95-tki w Polsce to według stanu na 2 czerwca 7,89 zł za litr - wylicza branżowa firma analityczna Reflex. To wzrost o ponad 7 proc. w skali tygodnia i poziom niebezpiecznie bliski 8 zł. Ta ósemka z przodu jest granicą wyłącznie psychologiczną, ale w ostatnich tygodniach łamiemy kolejne takie bariery.
W niektórych województwach do 8 zł za litr brakuje naprawdę niewiele. Widać to szczególnie dobrze na południu kraju. W dolnośląskim i podkarpackim średnia cena za litr benzyny 95-oktanowej to już 7,93 zł, a w małopolskim 7,94 zł.
Ceny paliw 2 czerwca 2022 r. Grafika: Gazeta.pl, źródło danych: Reflex (https://www.reflex.com.pl/)
Pb98 już w żadnym województwie nie kosztuje mniej niż 8 zł za litr, choć lokalnie takie ceny mogą się jeszcze zdarzać (szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie droższa 98-mka nie schodzi wolniej). Średnia dla kraju w przypadku tej benzyny to 8,45 zł za litr. Za diesla trzeba płacić średnio 7,39 zł.
Napięcia na rynku paliw jest sporo, mamy rosyjską wojnę w Ukrainie i związane z nią sankcje, na świecie zapasy benzyny są niepokojąco niskie, a ropa naftowa notowana jest na wysokich poziomach. Wprawdzie na razie nie wracamy do 120 dolarów za baryłkę, które obserwowaliśmy na początku marca, ale też wyraźne spadki, jeśli się pojawiają, są krótkotrwałe. Ropa naftowa taniała, kiedy pisaliśmy poniższy tekst, w czwartek 2 czerwca rano:
Po południu tego samego dnia ropa zaczęła jednak drożeć, a w piątek do wczesnego popołudnia znów traciła - inwestorzy nie są zachwyceni deklaracjami ze szczytu OPEC+, czyli kartel państw wydobywających ropę powiększonego o Rosję. Zapowiedziane cele produkcyjne okazały się mniejsze od spodziewanych. W przeciwnym kierunku działają oczekiwania wzrostu popytu Chin na surowiec w związku z łagodzeniem restrykcji koronawirusowych w tym kraju. Do tego mamy niepokój związany z kondycją globalnej gospodarki, dociskanej przez inflację. Notowania ropy są więc na lekkiej huśtawce, choć wciąż huśtają się wysoko nad ziemią.
W bardzo długim terminie wyglądają tak:
Notowania kontraktów terminowych na ropę WTI, wykres długoterminowy. Źródło: investing.com
Notowania kontraktów terminowych na ropę Brent, wykres długoterminowy. Źródło: investing.com
Mamy więc sporo zmiennych, ale kierunek jak na razie wzrostowy. Co nas czeka w najbliższych tygodniach i czy 10 zł za litr to wyobrażalny poziom cen paliw? Kilka pytań zadaliśmy Urszuli Cieślak z firmy Reflex.
Urszula Cieślak, Reflex: W weekend? Średnio w skali kraju może jeszcze nie, ale już na dużej części stacji na pewno. Mówię tutaj o zwykłych stacjach, nie tych przy autostradach i drogach szybkiego ruchu, gdzie zwykle jest dużo drożej. Rozmawiamy regularnie z prywatnymi stacjami, wczoraj podnosiły ceny jeszcze stopniowo, zmieniały co pół dnia, a teraz, przy nowych dostawach paliw, podnoszą już do poziomu 7,99-8,05 zł. Cenniki będą się zmieniać już dziś po południu lub jutro, także w weekend ten krajobraz może wyglądać zupełnie inaczej.
Ceny w hurcie utrzymają się co najmniej do wtorku na obecnym poziomie, nie ma szansy na obniżkę, a im więcej paliwa trafi na stacje po tych cenach, tym będzie drożej dla klientów. Z hurtowego poziomu cen i poziomu marży wychodzi, że benzyna powinna podrożeć do okolic 8,05-8,10 zł. Pewien problem wizerunkowy z przekroczeniem progu 8 zł mogą mieć stacje Orlenu czy Lotosu. W przypadku oleju napędowego poziom 8 zł też będziemy pewnie testować, ale raczej później, jesienią.
Tylko naturalne ograniczenie konsumpcji z powodu bariery cenowej uspokoiłoby sytuację, tylko że oznaczałoby jednocześnie niestety kryzys, pytanie więc, czego chcemy sobie życzyć. Zastanawiać można się też nad tym, czy kiedy zakończy się wojna w Ukrainie, UE wyobraża sobie powrót do ropy rosyjskiej? Wiedza o tym, co może wydarzyć się po wojnie, miałaby kluczowe znaczenie, choć w perspektywie dalszej niż kilka miesięcy.
Moim zdaniem, w najbliższych tygodniach i miesiącach letnich jest większe ryzyko na podwyżki cen niż obniżki. Mamy globalny problem z zapasami benzyn, które są poniżej średniej i szybko nie będziemy w stanie ich odbudować, a właśnie zaczyna się wakacyjny szczyt zapotrzebowania na paliwo. Do tego dochodzi wojna i embargo. Wprawdzie import benzyn z Rosji do Europy nie jest kluczowy, ale ten brak też jakoś trzeba będzie uzupełniać. Inaczej jest w przypadku oleju napędowego. Import do Polski stanowi ok 35. proc krajowej konsumpcji, a w tym prawie 60 proc. pochodziło dotąd z Rosji. I tutaj też będzie trzeba szukać alternatyw, to też może uwiązać część mocy produkcyjnych rafinerii, które mogą mocniej nastawić się na produkcję diesla.
Jestem w stanie to sobie wyobrazić. Dziś benzyna 98-oktanowa kosztuje średnio już blisko 8,5 zł, a miejscowo przecież dużo więcej. Gdyby nie tarcza obniżająca VAT do 8 proc., to tam, gdzie dzisiaj za Pb98 płacimy 8,80-8,85, mielibyśmy już teraz 10 zł za litr. Tarcza obowiązuje do lipca, moim zdaniem zostanie przedłużona, pytanie, na jak długo, choć też trzeba pamiętać, że niedługo zaczynamy rok wyborczy, więc niewykluczone, że pieniądze będą na to się znajdować.
- Mam obawy, że kraje OPEC mogą zapowiadać zwiększenie produkcji, natomiast realnie wszystko zależy fizycznie od tego, co będą mogły zrobić kraje inne niż Arabia Saudyjska. A one już niewiele mogą. Do tego OPEC regularnie nie wypełnia własnych deklaracji dotyczących produkcji surowca - tej ropy często wydobywa się tam mniej, niż zapowiada. Nie jestem więc tutaj przesadnie optymistyczna, zapowiedzi uspokajają notowania na jakiś czas, ale poczekałabym na informacje o fizycznej produkcji.