75 punktów bazowych, czyli 0,75 punktu procentowego - o tyle Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe w Polsce na środowym posiedzeniu. Od czwartku 9 czerwca referencyjna stopa procentowa NBP będzie wynosiła wobec tego 6 proc. To najwyższy poziom od 2008 r. Prawdopodobnie to nie koniec podwyżek.
"Stopa referencyjna NBP to od teraz 6,0 proc. Rada Polityki Pieniężnej bowiem nie zaskoczyła i podniosła dziś stopy o 75 pb. Czekamy na komunikat i jutrzejszą konferencję prasową, ale już teraz można niemal w ciemno zakładać, że w lipcu stopy znów pójdą do góry" - przewidują analitycy Pekao.
"Spodziewamy się kolejnej podwyżki w lipcu - prawdopodobnie będzie to ostatnia taka decyzja. W efekcie RPP zakończy cykl na poziomie 6,5 proc." - zapowiada Polski Instytut Ekonomiczny.
Dużo mniej optymistycznie na przyszłość patrzy prof. Witold Orłowski. - W najlepszym razie jesteśmy w połowie podwyżek. Stopy procentowe mogą pójść w górę nawet o 10-15 proc. jeżeli rząd straci kontrolę nad inflacją - mówił na antenie TVN 24.
To już dziewiąta podwyżka stopy procentowej z rzędu. Najbardziej cierpią na tym kredytobiorcy, który muszą spłacać o kilkaset złotych kredytu więcej z każdą podwyżką. "Po dzisiejszej podwyżce stóp rata mojego kredytu przekroczy 2 tys. zł miesięcznie (jesienią było 1080) To realnie wpływa na poziom życia mojego i milionów innych osób. Za walkę z inflacją w Polsce realnie płacą tylko kredytobiorcy"- wylicza finansista Michał Przybylak.
"Stopy procentowe podniesione o 0,75 proc. Czyli rata kredytu na 300 tys. skoczy o kolejne 150 zł. Puszczą nas z torbami, pisowscy oligarchowie" - grzmi Przemysław Słowik, przewodniczący partii Zieloni.
- To jest bardzo wysoka stopa procentowa. Ona kładzie się ciężarem nie tylko na budżetach domowych wszystkich osób, które biorą kredyty, ale także będzie kosztowała budżet bardzo słono. Bo w tej chwili budżet musi płacić za pożyczki już dobrze ponad siedem procent - mówił w Sejmie były członek Rady Polityki Pieniężnej, Dariusz Rosati. Polityk przypuszcza, że "NBP zaproponuje inne instrumenty do zwalczania inflacji" jak np. podniesienie stopy rezerw obowiązkowych banków.
Podniesienie stóp wyjątkowo oburzyło opozycję, która wytyka obozowi rządzącemu błędy w walce z inflacją, które prowadzą to do tego, że NBP musi ratować sytuacje złotego wyższymi stopami procentowymi. "PiS zabija kredytobiorców, nie dając im żadnej realnej pomocy" - grzmi posłanka Agnieszka Hanajczyk. W podobnym tonie wypowiedział się przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Na konferencji prasowej w Sejmie, że "Prawo i Sprawiedliwość odwraca się plecami do polskiej rodziny, pozwala na to, żeby raty kredytów horrendalnie szły w górę", a "ludzie płaczą nad rachunkami". Jego słowa cytuje TVN24.
"Szalejąca inflacja i drożyzna skazują ludzi na biedę! A na komisji sprawiedliwości PiS odrzuca poprawki senackie realizujące kamienie milowe! Niech PiS powie wprost, że nie chcą pieniędzy z KPO i wzmocnienia złotówki" - wtóruje pozostałym Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej.
Nie brak jednak głosów, że winnym wyższym stopą jest Narodowy Bank Polski. "NBP z Prezesem Glapińskim na czele, nie podejmując działań wcześniej, chwytają się teraz brzytwy" - mówi poseł Antoni Oniszczuk. Natomiast Jan Strzeżek, rzecznik Porozumienia, wypomina prezesowi Adamowi Glapińskiemu, że "równie chętnie sięga do kieszeni młodych rodzin, co podwyższa sobie pensje".
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wśród głosów niezadowolenia znalazły się też takie, które proponują konkretne rozwiązania, które wpłynęłyby na walkę z inflacją, ale nie kosztem kredytobiorców. "Rekordowa inflacja i kolejne podwyżki stóp to DRAMAT dla tysięcy polskich rodzin, a rząd chowa głowę w piasek. Premierze Morawiecki, obniżcie marże od kredytów w państwowych bankach" - proponuje Władysław Kosiniak-Kamysz.
Szymon Hołownia wykorzystuje tę sytuację do proponowania wejścia Polski do strefy euro. Według niego europejska waluta w naszym kraju wiąże się z "przewidywalnością i bezpieczeństwem naszych oszczędności".