Na lotnisko cztery godziny przed odlotem? Paraliż nieba nie ustępuje. Kolejne odwołane loty

Linie lotnicze i lotniska nie otrząsnęły się jeszcze z pandemii COVID-19. Przez braki kadrowe kolejne linie odwołują niektóre połączenia. Inne wzywają, by na lotnisku być co najmniej trzy godziny przed planowanym odlotem.
Zobacz wideo Ekspert: Chęć podróżowania jest tak duża, że naprawdę duże lotniska korkują się

Kolejne doniesienia potwierdzają, że europejscy przewoźnicy i porty lotnicze nie radzą sobie ze wzrostem zainteresowania podróżami lotniczymi. W środę dziennik "Het Nieuwsblad" poinformował o blisko 150 lotach odwołanych przez belgijskie linie Brussels Airlines. 

Paraliż europejskiego nieba. Ryzyko strajków i braki kadrowe

Jako powód podano konflikt władz spółki z personelem. Piloci czują się przeciążeni pracą i już wcześniej zapowiadali możliwość przeprowadzenia strajku. Nadgodzin mają też dość inni pracownicy personelu pokładowego. 

Częściowo loty odwołały też linie Swiss Air Lines. W tym wypadku powodem są braki kadrowe. Jak duże? Na jednym tylko lotnisku Schiphol w Amsterdamie brakuje ich ok. 1200. 

Ekspert o korkach na lotniskach

O sytuacji na lotniskach mówił w programie "Studio Biznes" Paweł Kunz, ekspert podróżniczy. - W krótkim przedziale czasu, od momentu, gdy przez pandemię nigdzie nie mogliśmy latać do chwili, w której wróciliśmy do stanu z rekordowego roku 2019. Nagle okazuje się, że ta chęć podróżowania jest duża, że duże lotniska, tzw. hubowe, takie jak Schiphol w Amsterdamie czy Heathrow w Londynie, korkują się - stwierdził. 

Ekspert ocenił, że sytuacja na lotniskach może być jeszcze bardziej napięta i w skrajnych sytuacjach samoloty będą odlatywać nawet bez pasażerów - byle tylko utrzymać siatkę połączeń. 

Branża lotnicza dokonała wielu pandemicznych cięć

Zwiastunów paraliżu na lotniskach jest więcej. W Wielkiej Brytanii kilkadziesiąt połączeń odwołały m.in. linie easyJet. Na całym kontynencie tylko w ubiegłą niedzielę odwołano ich 200 lotów, przez co tysiące pasażerów nie dotarło do celu. Najwięcej problemów odnotowano w porcie Gatwick, gdzie samoloty uziemiły też linie Wizz i British Airways.

Rory Boland, ekspert  magazynu "Which?" za paraliż lotnisk wini cięcia kosztów. - Najczęstszą przyczyną zakłóceń w lotach jest personel - stwierdził. - Dlaczego tak wiele osób zostało zwolnionych w trakcie pandemii? - pyta. Jego zdaniem linie lotnicze mogły nie docenić, jak bardzo Europejczycy zatęsknili za podróżami lotniczymi. Eksperci wskazują też na niskie zarobki - personel na dużym brytyjskim lotnisku zarabia mniej niż w supermarkecie.

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: