Dopłaty do węgla za niecałe 1000 zł. Marek Suski zapowiada poprawkę w projekcie ustawy

Nie maksymalnie 750 zł, ale do 1073 zł - tyle ma wynieść dotacja do tony węgla dla składów, które zdecydowałyby się sprzedawać surowiec po ustawowej cenie. Poprawkę do projektu ustawy zapowiedział poseł PiS Marek Suski.
Będziemy składać poprawkę idącą w stronę dopłaty na poziomie 1073 zł

- powiedział na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych jej przewodniczący, poseł PiS Marek Suski.

Ceny węgla. PiS ma złożyć poprawkę do projektu ustawy

Chodzi o maksymalną kwotę dotacji do tony węgla, jaką miałyby otrzymywać przedsiębiorcy, którzy sprzedawaliby surowiec po ustawowej cenie 996,60 zł. Rekompensata przysługiwałaby przy sprzedaży nie więcej niż 3 ton tego paliwa na gospodarstwo domowe.

Sejmowa komisja zajmowała się projektem ustawy w tej sprawie rano i ma wznowić obrady o 15:00.

Na razie nie są znane szczegóły poprawki, o której mówił Suski - m.in. czy w związku z tym zwiększy się budżet programu. Obecnie w projekcie ustawy widnieje zapis, że maksymalny łączny limit wydatków Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny (czyli łączna kwota, która zostanie przeznaczona na rekompensaty dla sprzedawców) będzie wynosił 3 mld zł. 

  • Więcej o cenach węgla przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Ta poprawka niewiele zmieni?

Problem w tym, że zmiana wysokości dopłaty nie poprawi projektu ustawy, który według ekspertów jest po prostu bublem. 

Po pierwsze, projekt w obecnym kształcie zakłada, że sprzedawcy węgla po cenie maksymalnie 996,60 zł otrzymają rekompensaty dopiero w 2023 r. Oznacza to, że w 2022 r. różnicę między ustawową ceną a ceną, po jakiej sami nabędą surowiec (obecnie według nich zaczyna się od ok. 1,9-2 tys. zł za tonę), de facto będą musieli pokryć z własnej kieszeni.

Po drugie, w dotychczasowym brzmieniu projekt zakładał, że dotacja wyniosłaby MAKSYMALNIE 750 zł za tonę. Po poprawce miałoby to być 1073 zł, ale nie wiadomo, czy ta kwota byłaby wpisana jako pewna czy też tylko maksymalna. Obecna konstrukcja projektu zakłada bowiem, że kwota dopłaty nie była wcale gwarantowana.

Jak pisaliśmy kilka dni temu, maksymalny łączny limit wydatków Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny ma wynosić 3 mld zł. Jak łatwo policzyć, ta kwota wystarczyłaby na dopłaty po 750 zł za tonę do 4 mln ton węgla. Co jednak, jeśli w urzędowej cenie sprzedałoby się więcej surowca? Wtedy kwota dopłaty zostałaby proporcjonalnie zmniejszona. Słowem - np. 6 mln ton sprzedanego węgla w urzędowej cenie oznaczałoby dopłatę tylko 500 zł, a 8 mln ton to dotacja ledwie 375 zł do tony.

Po zmianie kwoty dotacji z 750 zł do 1073 zł za tonę te wyliczenia oczywiście by się zmieniły. Pytanie jednak, że zmieniłby się też budżet programu oraz mechanizm wyliczania rzeczywistej, pewnej kwoty dopłaty. 

Zobacz wideo Co rząd powinien zrobić by obniżyć ceny węgla na rynku? Pytamy posłankę Hennig-Kloskę

"Polityka rządu idzie w dokładnie odwrotnym kierunku niż potrzebujemy"

Nie tylko samą konstrukcję programu dopłat do węgla, ale sam sens tego rozwiązania, kontestował w "Studiu Biznes" w Gazeta.pl Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.

Dziś rząd przede wszystkim powinien zająć się tym, jak dostarczyć brakujące 5 mln ton węgla gospodarstwom domowym. A zajmuje się tym, aby obniżać jego cenę

- mówił Derski. Dodawał, że "jeżeli polityka rządu będzie taka jak dzisiaj, to moim zdaniem węgla w Polsce zabraknie". 

Obniżając cenę węgla dla gospodarstw domowych [jeszcze poniżej ceny w e-sklepie Polskiej Grupy Górniczej - red.] rząd sprawia, że choćbym nie potrzebował węgla, bo został mi z zeszłego roku, to kupię co do grama te trzy tony po cenie 996,60 zł - skoro ktoś mi go proponuje w takiej cenie, w jakiej ja go nigdzie indziej nie kupię

- wskazywał ekspert. 

Polityka rządu idzie w dokładnie odwrotnym kierunku niż potrzebujemy. Będziemy mieć jeszcze większy problem niż mieliśmy do tej pory, gdy węgiel był drogi, ludzie oszczędzali kupując go tyle, ile im na pewno wystarczy. Wtedy polityka rządu mogła iść w kierunku wsparcia najbiedniejszych odbiorców, których jest masa. Około 2 mln gospodarstw domowych potrzebowałyby wsparcia. To do nich powinna być adresowana polityka rządu, a nie do wszystkich, obniżając cenę totalnie poniżej ceny rynkowej

- dodawał Derski.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Więcej o: