We wtorek 14 czerwca ministerka klimatu Anna Moskwa zapowiedziała system dopłat w związku z wysokimi cenami węgla. Wkrótce opublikowany został projekt ustawy w tej sprawie.
Plan rządu zakłada gwarantowaną cenę dla odbiorców indywidualnych w wysokości 996,60 zł za tonę węgla. W tej cenie gospodarstwo domowe mogłoby kupić trzy tony surowca.
Biorąc pod uwagę, że dziś pośrednicy sprzedają węgiel nawet za 2,5-3 tys. zł za tonę, niecałe tysiąc złotych to niezwykle atrakcyjna oferta. Tyle że warunki programu są takie, że mało które składy węgla mogą zdecydować się na wejście w ten "deal stulecia" - jak określa go Bartłomiej Derski z portalu "Wysokie Napięcie".
Jak opisuje Derski na Twitterze (oraz razem z Leszkiem Kadejem na łamach "Wysokiego Napięcia"), podmioty, które zdecydują się na sprzedaż węgla krajowego lub importowanego po rządowej cenie 996,60 zł za tonę, dostaną rządowe dotacje dopiero w 2023 r. Oznacza to, że w 2022 r. różnicę między ustawową ceną a ceną, po jakiej sami nabędą surowiec, de facto będą musieli pokryć z własnej kieszeni (lub się kredytować).
Rządowa dopłata do tony węgla sprzedanej po ustawowej cenie (996,60 zł) ma wynieść maksymalnie 750 zł za tonę. Tu również pojawiają się wątpliwości. Po pierwsze, łącznie 1746,60 zł za tonę sprzedanego węgla (996,60 zł od kupującego i 750 zł od rządu) może nie być wystarczającą kwotą, aby biznes się spiął.
Póki co w przetargach nawet dla odbiorców zamawiających po kilkadziesiąt tysięcy ton miałów, znacznie tańszych od węgla opałowego, ze świecą szukać cen poniżej 1900 zł za tonę
- piszą Derski i Kadej.
Po drugie, dotacja wyniosłaby MAKSYMALNIE 750 zł za tonę. Niewykluczone, że dopłata byłaby znacznie niższa - o czym skład węgla dowiedziałby się dopiero w 2023 r. Słowem - nawet gdyby teraz skalkulował, że opłaca mu się sprzedawać węgiel po ustawowej cenie, licząc na zwrot 750 zł za tonę w 2023 r., to za kilka miesięcy może się okazać, że dostanie jednak znacznie niższą kwotę. Dlaczego?
Otóż maksymalny łączny limit wydatków Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny będzie wynosił 3 mld zł. Jak łatwo policzyć, ta kwota wystarczy na dopłaty po 750 zł za tonę do 4 mln ton węgla. Co jednak, jeśli w urzędowej cenie sprzedałoby się więcej surowca? Wtedy kwota dopłaty zostałaby proporcjonalnie zmniejszona. Słowem - np. 6 mln ton sprzedanego węgla w urzędowej cenie oznaczałoby dopłatę tylko 500 zł, a 8 mln ton to dotacja ledwie 375 zł do tony.
Tymczasem żaden ze sprzedawców (poza państwowymi spółkami) nie będzie mieć realnego wpływu na to, ile dotowanego węgla się sprzeda, ani nawet aktualnej wiedzy na temat tego ile już się sprzedało i kiedy osiągniemy owe 3 mld zł. To ryzyko sprzedawcy mieliby wziąć na siebie
- zwracają uwagę Derski i Kadej. Jak zwracają uwagę, jeśli dotowany węgiel sprzedawałaby także państwowe kopalnie, to owe 4 mln ton na pewno zostałoby przekroczone. Na razie żadna z nich nie zadeklarowała jednak udziału w programie.
Do zakupu węgla po ustawowej cenie 996,60 zł (maksymalnie trzy tony!) uprawniać będzie oświadczenie o wpisie do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). System ten pozwoli zweryfikować czy zakupiony węgiel rzeczywiście trafi do gospodarstwa domowego, bowiem CEEB to baza źródeł informacji o ogrzewaniu budynków w kraju.
Co kluczowe, złożenie deklaracji CEEB po końca czerwca br. jest obowiązkowe dla wszystkich właścicieli nieruchomości. Niedopełnienie tego obowiązku może wiązać się z karą!
Oprócz pośredników sprzedaż węgla prowadzi też sklep internetowy Polskiej Grupy Górniczej. Tyle że tam surowiec wystawiany jest na sprzedaż tylko we wtorki i czwartki od 16:00 i jest dostępny do wyczerpania zapasów. A że wówczas system przeżywa prawdziwe oblężenie, zapasy wyczerpują się błyskawicznie.
Obecnie na stronie PGG cena węgla waha się od 710,94 zł do 1175 zł za 750-1000 kg. Najtańszy z nich to Orzech Sośnica, Groszek Sośnica i Orzech Rydułtowy (710,94 zł za tonę). Najdroższy - Karolinka Ekogroszek - kosztuje 1175 zł za tonę.