Kurs złotego mocno w dół. Widmo recesji krąży nad giełdą i uderza w polską walutę

Złoty to, co w ostatnich dniach odrobił, szybko stracił. W środę nastąpiło tąpnięcie, związane z ruchami najważniejszych instytucji finansowych na świecie. Walka z inflacją i widmo recesji uderzają w waluty rynków wschodzących.

Od piątku do wtorku złoty odrabiał straty z poprzednich dni. W środę jednak cały proces się odwrócił i zyski z kilku ostatnich dni zostały zredukowane niemal do zera. Dolar jeszcze rano kosztował w okolicach 4,39 zł. Po 12.00 zaczęła się duża wyprzedaż i trzeba było zapłacić za niego nawet 4,47 zł. Potem nasza waluta nieco się umocniła i ustabilizowała na poziomie 4,45 zł. Analogicznie wyglądała sytuacja z euro - od 4,64 zł rano do 4,69 zł po południu. Rośnie też funt i frank, wyceniane odpowiednio na 5,46 zł i 4,63 zł. 

Zobacz wideo Pomoc państwa dla kredytobiorców złotówkowych? Posłanka Leszczyna tłumaczy

Złoty traci przez widmo recesji

Skąd takie nagłe spadki? Z niepokojów związanych z wystąpieniem przed Kongresem USA szefa tamtejsego banku centralnego (Fed) Jerome'a Powella, posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego (niedecyzyjne, czyli bez ruchów na stopach), a do tego Szwajcarski Bank Centralny (SNB) pokaże kwartalny raport na temat swojej polityki monetarnej. To wszystko dzieje się w kontekście coraz poważniejszego widma recesji.

"Nowe badania Fed wskazują na podwyższone ryzyko recesji: Istnieje 50 proc. prawdopodobieństwo dużego wzrostu stopy bezrobocia w ciągu najbliższych czterech kwartałów. Oddzielny model pokazuje 67 proc. prawdopodobieństwo dużego wzrostu bezrobocia w ciągu najbliższych dwóch lat. Można przy tym odnieść wrażenie, że rynki akcji nie do końca wyceniają obecnie te czarne scenariusze" - zauważa Jacek Rzeźniczek, analityk Stooq.pl. 

Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego zwraca natomiast uwagę na modele Fed, z których wynika, że przez kolejne dwa lata "będzie biednie ze wzrostem PKB". Zdaniem eksperta to "dość recesyjny sygnał".

"To, co dzieje się ze stopami, to teraz dla inwestorów rynkowych główny temat. Zastanawiają się, czy powinni się martwić tym, że banki centralne będą podnosić stopy tak silnie, że wywoła to recesję. Przeciwna sytuacja, czyli zbyt mała reakcja na inflację, może sprawić, że to wzrost cen przydusi gospodarki" - zwraca uwagę Maria Mazurek, dziennikarka Gazeta.pl. W cykl podwyżek stóp wszedł już Fed, ruch w górę zrobił też Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) oraz Bank Anglii. Do tego Europejski Bank Centralny zapowiedział, że też wykona takich ruch na najbliższym posiedzeniu, w lipcu. 

Jak pisze Bankier.pl, takie działania oznaczają wzmocnienie rodzimych walut i osłabienie walut rynków wschodzących, jak Polska. W środę decyzję o stopach procentowych podejmie czeski bank centralny. Jeśli podwyższy je o 100-125 punktów bazowych, wymusi to kolejną podwyżkę w Polsce - przynajmniej o 100 pb.

Recesja uderzy w gospodarki

Inwestorzy obawiają się recesji, co wyraźnie pokazują rynki. Od początku czerwca tracą główne indeksy giełdowe, m.in. amerykański S&P500 czy rynki w Europie. Nie inaczej jest też w Warszawie. Największa przecena jest jednak na ropie, która jest głównym czynnikiem inflacyjnym - w środę traciła nawet ponad 6 proc

Tu jednak oprócz strachu przed recesją, dużą rolę odgrywają działania Joe Bidena. Prezydent USA wspominał już w poniedziałek, że rozważa interwencję na rynku paliwowym. Według doniesień, na które powołuje się Reuters, ma to ogłosić w środę o godz. 20:00 polskiego czasu. 

Prezydent w werbalny i pisemny sposób toczy też swego rodzaju spór z koncernami paliwowymi. Krytykował je w swoich wystąpieniach, podkreślając, że notują rekordowe zyski w czasie, kiedy konsumenci płacą rekordową ceny za tankowanie na stacjach. W ubiegłym tygodniu wystosował do nich nawet list w tej sprawie. 

W najbliższy czwartek 23 czerwca ma dojść do spotkania między prezydentem a przedstawicielami siedmiu największych firm naftowych w USA

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.

Więcej o: