Adam Glapiński zamiast o stopach, zaczął mówić o politykach PO. "Donald Tusk łże"

- Jeśli będzie potrzeba, nadal będziemy podwyższać stopy procentowe - stwierdził na piątkowej konferencji prasowej NBP Adam Glapiński. Zaznaczył jednocześnie, że "najubożsi nie biorą kredytów hipotecznych, bo ich nie stać na wkład własny, nie mają oceny wiarygodności przez banki". W czwartek Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej, dziesiątej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Glapiński zaczął jednak konferencję nie od tematów ekonomicznych, a od nawiązania do słów polityków Platformy Obywatelskiej.

Tekst jest aktualizowany

- Od października ubiegłego roku podwyższyliśmy stopy łącznie dziesięć razy. Wyjątkowy okres. Stopa referencyjna wzrosła łącznie o 640 punktów bazowych, to bardzo zdecydowane zacieśnienie - mówił prezes NBP.

- Czekamy, aż gospodarka zareaguje na to, co zrobiliśmy. Jesteśmy gotowi do dalszego działania. Teraz jest przerwa w posiedzeniach RPP, po wakacjach zobaczymy, jaka będzie sytuacja. Jeśli będzie potrzeba, nadal będziemy podwyższać stopy, tak jak to zapowiedziałem. Jeśli będzie rosła inflacja, będziemy je podnosić - dodał.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Adam Glapiński stwierdził, że "z raportu wyłania się taki obraz, że najprawdopodobniej szczyt inflacji jest właśnie w czasie wakacji, w lecie i z tego szczytu inflacji powoli zaczniemy schodzić w dół".

Prezes NBP wskazał podczas piątkowej konferencji, że "zbliżamy się do końca cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej, choć niekoniecznie go jeszcze osiągnęliśmy". - Zbliżamy się do końca, ale być może to nie jest jeszcze ten najwyższy punkt, w którym możemy to zrobić. Zastrzegamy sobie, że ta ocena może się zmienić. Chciałbym, żeby tak nie było - podkreślił. 

- Ten okres 1,5 roku, kiedy stopy były nadzwyczajnie niskie, to nie była normalność, to było nadzwyczajne obniżenie związane z kryzysem pandemicznym. To był, można powiedzieć, dar losu dla kredytobiorców - mówił. Jak dodał, "żadne stopy się nigdy nie utrzymują, zmieniają się z natury rzeczy wraz z cyklem ekonomicznym".

- Te stopy, które zbliżają się teraz do swojego górnego pułapu, może go osiągnęły, może są blisko, też nie są wieczne - zaznaczył. Stwierdził, że potem mogą być tylko stabilne i maleć.

- Jest jakiś okres cierpienia dla kredytobiorców, ale potem znów będą szły w dół, co nie oznacza, że za 4-5 lat znów nie będą szły w górę. To zależy, co będzie się działo na świecie - mówił Glapiński.

Prezes NBP stwierdził, że "jeśli żąda się państwowej pomocy dla kredytobiorców, to nie jest to pomoc dla najuboższych, dla najmniej zarabiających". - Najubożsi nie biorą kredytów hipotecznych, bo ich nie stać na wkład własny, nie mają oceny wiarygodności przez banki - mówił.

Zobacz wideo "Co tak drogo?". Nowy cykl Gazeta.pl sprawdza, czy z drożyzną da się walczyć. Zaczynamy od schabowego

Adam Glapiński o słowach Donalda Tuska i Tomasza Siemoniaka

Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński na samym początku konferencji mówił nie o stopach procentowych, a o słowach polityków Platformy Obywatelskiej.

- W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z szeregiem różnych wypowiedzi ze strony różnych polityków, czego nigdy nie komentuję oczywiście, ale jeśli dotyczy to NBP, jego niezależności, suwerenności, to muszę coś na ten temat powiedzieć. Donald Tusk, a następnie tego samego dnia pan Tomasz Siemoniak w TVN24 byli uprzejmi powiedzieć, że następnego dnia po wyborach, jeśli wygrają, wyprowadzą prezesa NBP z siedziby NBP - zaczął konferencję Adam Glapiński.

- Dosłownie cytuję: "przyjdą silni ludzie i wyprowadzą prezesa". Tutaj było zdziwienie redaktora prowadzącego - dodał.

Jak zaznaczył prezes NBP, "bałbym się, gdyby Polska weszła w taki okres historii, w którym silni ludzie wyprowadzali urzędników państwowych ze wszystkich instytucji, które się nie podobają".

- Informuję, że departament prawny NBP przygotowuje odpowiednie pisma do odpowiednich organów wymiaru sprawiedliwości, aby pociągnąć do odpowiedzialności pana Siemoniaka. Wchodzi w grę groźba karalna i wchodzi w grę zamach na niezależność i suwerenność NBP - mówił Adam Glapiński.

Prezes NBP przekazał, że widział się w piątek z prezydentem Andrzejem Dudą. - Pan Andrzej Duda mi wyjaśnił, że to, co powiedział Tusk na spotkaniu w Radomiu, to kłamstwo. Donald Tusk łże, inaczej mówiąc. Nie było żadnych ekspertyz sporządzonych w kancelarii na prośbę pana prezydenta dotyczących możliwości prawnych powołania mnie na kolejną kadencję, to jest po prostu zwykłe, wierutne kłamstwo, to jest wzięte z sufitu, szukanie na siłę jakiegoś pretekstu - mówił.

Adam Glapiński zapowiedział, że wyśle list "z cytatami na temat zachowania tych panów" do wszystkich banków centralnych, międzynarodowych instytucji związanych z bankowością centralną.

- Skądinąd, nie wiem, dlaczego pan Siemoniak miałby czekać do wyborów, zapraszam go już teraz z tymi silnymi ludźmi, rozumiem, że dysponuje na stałe jakąś grupą przestępczą, która jego gotowa do takich działań, może przyjść już teraz - mówił prezes NBP.

Adam Glapiński: Prognozy NBP okazały się najlepsze

Prezes Narodowego Banku Polskiego podkreślał, że "prognozy i przewidywania NBP okazały się z perspektywy dwóch lat najlepsze, najbliższe rzeczywistych wydarzeń ze wszystkich instytucji międzynarodowych i bankowych". - Tyle że po drodze była pandemia i wojna i to, co działo się z surowcami energetycznymi - stwierdził.

- Polska jest na bardzo trudnym etapie swojego rozwoju, walczy o utrzymanie suwerenności, niezależności, no i stabilności nie tylko politycznej, ale i ekonomicznej. To się na razie udaje. Odpowiedzialnie rząd i NBP robią wszystko, co w naszej mocy, by utrzymać Polskę w sytuacji stabilnej - przekonywał.

Adam Glapiński wskazał, że w ostatnich latach doszło m.in. do recesji spowodowanej koronawirusem, wzrostu cen surowców energetycznych. - Szok inflacyjny bezpośrednio po pandemii w jakiejś mierze był do przewidzenia, został szalenie wzmocniony i zwielokrotniony przez późniejsze działania Rosji - dodał.

Glapiński przyznał, że zaraz po pandemii "wiele sygnałów wskazywało na przejściowy wzrost inflacji". - Ja tak rzeczywiście mówiłem w imieniu NBP, a nie swojego wyobrażenia i "wsiubździu". Tak mówiły wszystkie banki centralne - przekonywał.

- Wszyscy się pomyliliśmy, on się okazał trwalszy. Cytowanie moich wypowiedzi z tamtych czasów jest nie tylko demagogiczne, jest jakby całkowicie wyrwanym z kontekstów złośliwym atakiem. Po prostu, w danym czasie i miejscu są dane prognozy - tłumaczył.

Glapiński po raz kolejny nawiązał do wystąpienia Tuska z Radomia. - W całym wystąpieniu, które trwało ponad 40 minut, nie pada w ogóle słowo pandemia i słowo wojna, a jest mowa o inflacji. Czy to wymaga jakiegoś komentarza? Nie - stwierdził.

Prezes NBP podkreślał, że "wysoka inflacja ma charakter globalny i niestety nie omija także Polski". - Oczywiście wzrostowi cen sprzyja także korzystna sytuacja gospodarcza. Gdybyśmy mieli 20-procentowe bezrobocie, takiej inflacji by nie było - mówił.

- Perspektywy inflacji są takie, że dynamika cen pozostanie przez jakiś czas podwyższona, w znacznym stopniu ze względu na utrzymywanie się efektu wcześniejszych globalnych szoków inflacji. Także ze względu na spodziewany wzrost taryf na prąd i gaz, które są konsekwencją cen surowców na rynkach światowych - dodał.

Adam Glapiński przekonywał, że w 2024 r. "inflacja wróci do celu". Zaznaczył, że każdy scenariusz jest obarczony "dużą niepewnością".

Prof. Noga: Może nas czekać większa porcja podwyżki

Prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej, ocenił w rozmowie z Gazeta.pl, że kolejne podwyżki stóp procentowych czekają nas we wrześniu i w październiku.

- To nie koniec zacieśniania polityki monetarnej. Trzeba spodziewać się kolejnych podwyżek stóp. Rada Polityki Pieniężnej musiała dojść do wniosku, że zwiększenie poziomu głównej stopy procentowej na pewno by nie przeciwdziałało osłabieniu się złotego, na pewno byłoby niekorzystne dla kredytobiorców i na pewno nie sprzyjałoby wzrostowi gospodarczemu - skomentował czwartkową decyzję RPP prof. Marian Noga.

Podobne zdanie mają również inni analitycy. Prognozy ING Banku Polskiego przewidują od kilku miesięcy, że stopy procentowe wzrosną do poziomu 8,5 proc. Kolejna podwyżka nie zmieniła ich prognoz, podaje Forsal za PAP. Analityk Ebury Roman Ziruk podkreśla, że po wakacjach możemy spodziewać się kolejnych podwyżek. Ekspert dodaje, że trudno na razie określić, kiedy zakończy się cykl zacieśniania polityki pieniężnej. 

Glapiński w czerwcu: Jesteśmy bliżej końca 

Po czerwcowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej, kiedy podwyżka stóp była wyższa niż prognozy analityków i wyniosła 75 punktów bazowych, szef NBP skomentował: "Inflacja rośnie, to rosną też stopy". 

Nie wiem, kiedy skończy się ten cykl, ale jesteśmy bliżej końca, bo jesteśmy na dosyć wysokim poziomie. Mogę też z góry zapowiedzieć, że - przy założeniu, że nie nastąpią niespodziewane wydarzenia - w ostatnim kwartale 2023 r. być może będzie możliwość obniżania stóp procentowych

- mówił Adam Glapiński. 
Następne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej zaplanowano na 7 września 2022 r.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: