Sasin przekonuje: "Z węglem nie będzie szczególnego problemu". Raczy praktyczną poradą

- Myślę, że jakiegoś szczególnego problemu z dostępnością węgla być nie powinno - mówił w weekend w Radziłowie wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Poinformował jednak, że "być może w niektórych przypadkach" nie uda się zakupić całego potrzebnego na zimę węgla od razu i zakupy trzeba będzie "etapować".
Wiemy, że w składach nie ma tyle węgla, aby dla wszystkich wystarczyło. Ale myślę, że jakiegoś szczególnego problemu z dostępnością węgla być nie powinno

- mówił wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin w weekend w Radziłowie w województwie podlaskim. Informował, że do portów dopływają i są rozwożone kolejne dostawy węgla, a nowe kontrakty są zawierane. Dodawał, że "jest oczywiście kwestia ceny i stąd ta decyzja o dopłatach".

W piątek 22 lipca Sejm przyjął ustawę o dodatku węglowym. Przewiduje ona 3 tys. zł dla każdego gospodarstwa domowego, które do ogrzewania używa węgla.

Sasin dał w Radziłowie do zrozumienia, że choć problemów z dostępnością węgla nie prognozuje, to część rodzin być może będzie się musiała zaopatrywać w surowiec dopiero zimą.

Okres grzewczy trwa wiele miesięcy. I być może trzeba będzie w niektórych przypadkach etapować te zakupy. Czyli kupować na początek zimy pewną część, a potem w ramach dochodzenia kolejnych partii

- mówił wicepremier. Wskazywał, że nie przewiduje rozdzielania węgla między obywateli, ale "być może trzeba podchodzić do dostaw bardziej elastycznie". 

Wizje, które są dzisiaj rysowane: Polaków marznących w domach, są dalece przesadzone

- przekonywał Sasin.

Zobacz wideo Jak przygotować się na zimę? "Ważna jest efektywność energetyczna"
  • Więcej o dostępności węgla przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Morawiecki: "węgla ma być nadmiar". Ekspert nie jest takim optymistą

Chce was zapewnić, drodzy rodacy, że także w lipcu i sierpniu, wrześniu, październiku, listopadzie, grudniu, styczniu i tak dalej, statki z importem będą płynąć. I będzie zwiększane wydobycie węgla w polskich kopalniach

- przekonywał w piątek 22 lipca w Sejmie premier Mateusz Morawiecki

Cel, który postawiłem Spółkom Skarbu Państwa, jest jeden: węgla ma być nadmiar. Chcę, żeby było więcej węgla, niż jest potrzebne nawet na surową zimę. Węgla będzie coraz więcej i wierzę, że dzięki temu cena węgla również spadnie i to w niedługim czasie

- zaznaczał premier. Za problemy z dostępnością i cenami węgla Morawiecki winił Platformę Obywatelską, której zarzucał likwidację górnictwa.

Również prezes PiS Jarosław Kaczyński miota gromami w stronę opozycji. Podczas weekendowego wystąpienia w Kórniku przekonywał, że ta wyprzedała polskie porty i teraz tworzą się w nich wąskie gardła. Obiecywał jednak, że "węgiel będzie i nikt nie będzie siedział w zimnym mieszkaniu".

Niestety, nadzieje i zapowiedzi Kaczyńskiego i Morawieckiego mogą nie znaleźć pokrycia w rzeczywistości. W rozmowie z Gazeta.pl dalece mniej optymizmu co premier i prezes PiS wykazywał Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych, związany z Polityką Insight.

Zasypanie dziury powstałej po nałożeniu embarga na rosyjski węgiel będzie trudne. Nie sposób dziś przewidzieć skalę problemów, ale może zabraknąć kilku milionów ton surowca. Z dużym prawdopodobieństwem możemy jednak mówić, że będziemy zmagać się i z bardzo wysokimi cenami, i z trudnościami w dostępności węgla. Również dla gospodarstw domowych

- powiedział Tomaszewski.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Więcej o: