Niemiecki przewoźnik Lufthansa ogłosił, że z powodu jednodniowego strajku ostrzegawczego odwołał niemal wszystkie środowe połączenia. Władze linii lotniczych przypuszczają, że ucierpi na tym ponad 134 tys. pasażerów. Strajk ma się zakończyć w czwartek o godzinie 6.00 rano.
Z rozkładów lotnisk w Monachium i Frankfurcie nad Menem usuniętych zostało około tysiąca lotów. Lufthansa poinformowała, że zmiany mogą także dotyczyć pojedynczych połączeń w czwartek i piątek.
Niemiecki związek zawodowy Ver.di wezwał we wtorek około 20 tysięcy pracowników obsługi naziemnej Lufthansy do wzięcia udziału w strajku ostrzegawczym. Związkowcy odrzucili wcześniejsze oferty przewoźnika z Kolonii. - Stawianie sprawy na ostrzu noża, po zaledwie dwóch dniach negocjacji, wyrządzi firmie i pasażerom nieopisane straty - wskazał członek zarządu Lufthansy, Michael Niggemann.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Nieco bardziej wyrozumiali okazali się jednak niektórzy pasażerowie. Julian Grundmann, jeden z rozmówców Reutersa, skorzystał z usług innego przewoźnika i powiedział, że rozumie decyzję o strajku w wakacje.
Teraz mają największą przewagę negocjacyjną. Ale dla każdego, kto chciał dziś lecieć na wakacje, które planował od długiego czasu, to trudna sytuacja
- powiedział mężczyzna.
Jakich podwyżek domagają się pracownicy Lufthansy? Związek odrzucił pierwszą propozycję opiewającą na 150 euro dla każdego do końca roku i kolejne 100 euro od początku 2023 roku. Przewoźnik zaproponował również zwiększenie pensji w połowie przyszłego roku o 2 proc., to ma jednak być uzależnione od wyników firmy. Zdaniem Ver.di, nie pokryje to nawet rosnącej inflacji, która w Niemczech w czerwcu osiągnęła 8,2 proc.
Związkowcy domagają się 9,5 proc. podwyżki lub co najmniej 350 euro miesięcznie więcej przez następnie 12 miesięcy. Taką kwotę chcą uzyskać dla wszystkich 20 tys. pracowników Lufthansy.
Prasa przypomina, że w ostatnich tygodniach personel naziemny Lufthansy był przeciążony. Nie nadążał z obsługą pasażerów i bagaży, co poskutkowało odwołaniem setek połączeń krajowych i do krajów sąsiednich. Środowy strajk dotyczy jednak też lotów międzykontynentalnych i odbywa się w okresie szczytu lipcowego obciążenia. W niektórych landach dopiero przedwczoraj rozpoczęły się wakacje.
Problemy linii uderzają w podróżujących z całego świata. Diego Lambiase leciał z Afryki do Paryża, ale utknął na lotnisku we Frankfurcie. Jego lot odwołano.
Powiedzieli, że jutro zmienią rezerwację, ale gdy wylądowaliśmy, nie było nikogo, kto mógłby nas poinstruować, co mamy zrobić, dokąd iść i gdzie będziemy spać. Szukaliśmy kogoś z Lufthansy, ale dowiedzieliśmy się, że dziś będzie nam o to trudno
- podsumował swoją podróż mężczyzna.
Większość pracowników linii lotniczych w Europie protestowała przez ostatnie kilka tygodni. Znaczna część zdołała osiągnąć porozumienia płacowe. Walkę o podwyżki toczą jeszcze pracownicy EasyJet w Hiszpanii. To nie oznacza jednak końca problemów w podróżach. Wciąż brakuje tysięcy pracowników na lotniskach w całej Europie, m.in. w porcie lotniczym im Charlesa de Gaulle i Orly w Paryżu czy w amsterdamskim Schiphol - podsumowuje Reuters.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.