Otwarcie gazociągu Baltic Pipe to bez wątpienia początek zupełnie nowej ery dla polskiego systemu energetycznego. Nasz kraj zrezygnował bowiem z dostaw z Rosji. A ten był przez lata kluczowy, bo jeszcze w 2021 roku dostarczał do 10,2 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
Czy Baltic Pipe pozwoli zasypać tę lukę? PGNiG zapewnia, że nowy gazociąg będzie wypełniony surowcem po brzegi. Od stycznia przyszłego roku do Polski ma płynąć łącznie ok. 10,4 mld m3 gazu rocznie. Jak więc widać norweski gaz zastąpi rosyjski.
Otwartą kwestią jest cena. O ile norweski czy amerykański gaz jest droższy od rosyjskiego? Z pewnością zrezygnowanie z surowca rosyjskiego będzie nas sporo kosztować, ale w obecnym i zapewne przyszłym sezonie, ceny kształtuje wojna.
Dominik Brodacki z think tanku Polityka Insight w rozmowie z Marią Mazurek przyznaje, że przynajmniej za gaz płynący Baltic Pipe Polska może zapłacić słono.
- Gaz w Norwegii jest jednym z najdroższych na świecie. Choć trudno nam to teraz w Polsce zrozumieć, Rosjanie w Europie Zachodniej zawsze uchodzili za dostawcę pewnego i przede wszystkim taniego. Norwegowie zaś mają drogi gaz, przede wszystkim dlatego, że wydobywany jest z dna morza
- wyjaśnia ekspert. Pytany o to, ile będziemy płacić za norweski gaz, odpowiada bez ogródek.
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie, bo ani cena rosyjskiego gazu nie jest znana (choć w mediach są różne przecieki, ale trudno weryfikować ich prawdziwość), ani tym bardziej cena gazu norweskiego i sposób jej wyliczania, np. indeksowania do cen hurtowych - stwierdził.
Dominik Brodacki obawia się, że Polska nie zadbała bowiem, by zawczasu zawrzeć odpowiednie kontrakty. A to może wpłynąć na cenę. - Nie byłoby tego problemu, gdybyśmy temat dostaw gazu przez Baltic Pipe zamknęli dwa-trzy lata temu. Jeżeli to wszystko robi się na ostatnią chwilę, dosłownie na kilka dni przed otwarciem instalacji, to ci, od których chcemy kupić gaz, mogą zażądać dowolnej kwoty - wyjaśnia Dominik Brodacki.
Dokładnie takiem same wątpliwości ma Dawid Czopek zarządzający w Polaris FIZ w rozmowie z Next.gazeta.pl wyjaśnia,
- Kontrakt jamalski oparty był na notowaniach w holenderskim hubie TTF. Dzisiaj nie wiemy, na czym oparty jest ten kontrakt. Możliwe, że ceny będą kształtowane na podstawie podobnych mechanizmów, ale jak jest dokładnie? Nikt nie ma pojęcia. - stwierdził rozmówca Gazeta.pl.
- Obawiam się, że umowę na dostawę gazu podpisaliśmy w bardzo niekorzystnych warunkach. Ale spekulacja na podstawie momentu dokonania transakcji
- dodał.
Gaz płynie do naszego kraju również z innych stron świata. Do 4,2 mld metrów sześciennych surowca otrzymywać będziemy do 2034 roku na podstawie kontraktu z katarskim Qatargas. 7,4 mld metrów sześciennych gazu rocznie ma trafiać z USA za pośrednictwem Venture Global i Port Arthur. Kontrakt obowiązuje do roku 2043. 5,4 mld metrów sześciennych gazu rocznie z własnych złóż PGNiG - 3,7 mld w Polsce; 1,4 mld w Norwegii; 0,3 mld w Pakistanie.
Do 2023 roku ma wynieść łącznie 6,8 mld metrów sześciennych. Dodatkowe 1,95 mld metrów sześciennych surowca rocznie docierać ma w latach 2023-2042 na podstawie kontraktu z Cheniere (USA).