Zwolnił urzędnika, który twierdził, że zabraknie pieniędzy na dodatek węglowy. Teraz tłumaczy

"Otrzymane z Ministerstwa Klimatu i środowiska środki wynoszą około 15 proc. zapotrzebowania" - napisał w liście do gmin pracownik kieleckiego urzędu wojewódzkiego, ostrzegając, że środków na wypłatę dodatku węglowego może zabraknąć. Reakcja wojewody była błyskawiczna. Urzędnik w czwartek stracił pracę. - Stwierdzenie, że "dodatku nie będzie" jest zupełnie nieuprawnione - zapewnił Zbigniew Koniusz.

Samorządy od kilku tygodni wypłacają środki w ramach dodatku węglowego. 3000 zł należy się osobom, które jako głównego źródła ciepła w swojej nieruchomości używają węgla. I chociaż transfer środków tak naprawdę dopiero ruszył, to jeden z katowickich urzędników ostrzegł, że pieniędzy może zabraknąć. 

Wojewoda zaprzecza twierdzeniom urzędnika. Błyskawiczne zwolnienie

Wojewoda Zbigniew Koniusz błyskawicznie zareagował na rozesłanie pisma. Na czwartkowej konferencji prasowej zaprzeczył twierdzeniom podległego mu urzędnika. Zapewnił też, że nie znał treści pisma rozesłanego do władz lokalnych, a jego autor został już zwolniony.

- Czy to była pomyłka, czy celowe działanie, za wcześnie o tym mówić. W każdym razie ten pracownik przestał już być pracownikiem urzędu - powiedział Koniusz podczas konferencji. 

- Nie możemy sobie pozwolić na pewien dwugłos w tej sprawie. Aby wojewoda mówił jedno, a pracownik, może i najlepszy, ale z upoważnienia wojewody mówił co innego

- dodał. 

Gminy potrzebują mniej pieniędzy na dodatek węglowy? 

Wojewoda wyjaśnił, że do gmin faktycznie wpłynęło w październiku mniej pieniędzy. Przekonuje jednak, że jest to efekt ponownego przeliczenia kwot wynikających ze złożonych wniosków. Jego zdaniem do gmin trafiło już nie 15, a 75 proc. wnioskowanych kwot. 

- Pierwsze szacunki gmin opiewały na 600 mln zł, jeżeli chodzi o województwo świętokrzyskie. Gminy otrzymały z tej kwoty przeszło 350 mln zł - to była pierwsza, wrześniowa transza. Kolejną przesłanką jest to, że rzeczywiście druga transza, październikowa, która obejmowała to, co nie wypłacono w transzy wrześniowej i bieżące zapotrzebowanie, opiewała już nie na kwotę 300 mln, jakby się wydawało z pierwszego naboru, ale na zaledwie 150 mln zł. Skąd to się wzięło? Gminy po prostu zweryfikowały potrzeby społeczne dostosowując się do tego, co obywatele zgłaszają - stwierdził Koniusz.

- Łącznie mamy przekazane w tym momencie 75 procent zapotrzebowania, jakie gminy zgłaszają w związku z dodatkiem węglowym. Kolejna transza jest przed nami - dodał wojewoda. 

Koniusz zapewnił, że pieniędzy na wypłaty nie zabraknie. - Stwierdzenie, że "dodatku nie będzie" jest zupełnie nieuprawnione - podsumował. 

Nie ma pieniędzy na dodatek węglowy? "Urząd dostał 15 proc."

Informację o potencjalnych problemach z dodatkiem węglowym rozesłał do samorządów Leszek Śmigas, wicedyrektor Wydziału Infrastruktury i Rozwoju ŚUW.

"Kwota, którą Wojewoda otrzymał na rachunek, jest znacznie mniejsza niż wnioskowana. Otrzymane z Ministerstwa Klimatu i środowiska środki wynoszą około 15 proc. złożonego przez tutejszy Urząd zapotrzebowania. W związku z powyższym środki zostały podzielone proporcjonalnie po około 15 proc. wartości złożonych wniosków na październik. [...] Na dzień wypłaty środków Wojewoda nie posiada informacji, czy będą ewentualnie dopłaty brukujących kwot" - napisał. "Wojewoda nie posiada własnych środków, które mógłby przekazać gminom" - podsumował urzędnik w dokumencie skierowanym do władz lokalnych. Otrzymały go w środę 2 listopada.

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: