Choczewo. Tu ma powstać polska elektrownia jądrowa. Mieszkańcy: Jesteśmy zmęczeni dyskusją

Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce powstanie w gminie Choczewo - zdecydował w tym tygodniu rząd. Już kilka miesięcy temu miejscowy wójt mówił: "może będziemy brzydcy, ale bogaci". Teraz dodaje, że "pieniądze to nie wszystko". A co myślą mieszkańcy gminy? Zdania są podzielone. Według rozmówcy Gazeta.pl, oponenci inwestycji są aktywniejsi, ale trudno powiedzieć, czy liczniejsi. - Przeciwnicy spychają większość mieszkańców - szczególnie tych, którzy popierają budowę - na margines - słyszymy.

Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo, w północnej części kraju - taka ma być lokalizacja pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Uchwałę w tej sprawie przyjął w środę 2 listopada rząd. Elektrownia ma być wybudowana przez amerykańską spółkę Westinghouse w technologii AP1000. Pierwszy reaktor ma ruszyć w 2033 roku.

Lokalizacja nie jest żadną niespodzianką - już w grudniu 2021 r. inwestor - spółka Polskie Elektrownie Jądrowe - wybrała ją jako preferowaną. A temat elektrowni jądrowej w tym regionie przewijał się od wielu lat.

Co na to mieszkańcy gminy Choczewo? Odczucia są ambiwalentne. Trafnie podsumował je w grudniu 2021 r. wójt Choczewa Wiesław Gębka, który mówił w TVN24: "będziemy może brzydcy, ale bogaci".

Inwestycja z jednej strony przyniesie wysokie wpływy z podatków, przyczyni się także do rozbudowy infrastruktury oraz tworzenia nowych miejsc pracy. Z drugiej jednak — przynajmniej częściowo - zdegraduje walory przyrodnicze regionu i jego turystyczny potencjał.

Kilka dni temu Gębka na sugestię dziennikarza "Dziennika Bałtyckiego", że dzięki elektrowni gmina stanie się jedną z najbogatszych w Polsce, stwierdził, że "pieniądze to nie wszystko".

Trzeba pamiętać o tym, że gmina z pięknie turystycznej z najpiękniejszymi lasami i plażami stanie się niestety gminą turystyczno-przemysłową. Musimy znaleźć najlepsze rozwiązanie, żeby w tej nowej rzeczywistości się odnaleźć. Będzie ona całkiem inna. Gmina w obecnej formie będzie zniszczona

- mówił Gębka.

Zobacz wideo
  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Elektrownia jądrowa w gminie Choczewo. "Przeciwnicy są głośniejsi"

W podobnym tonie wypowiada się rozmówca Gazeta.pl, jeden z lokalnych społeczników. Daje do zrozumienia, że budowa elektrowni jądrowej będzie z jednej strony rewolucją dla gminy, ale z drugiej - szansą dla niej.

Jestem przerażony, że stracimy część terenów przyrodniczych [kilkaset hektarów lasów - red.]. Ale staramy się szukać takich rozwiązań, które będą oszczędzały gminę, będą najmniej uciążliwe i dla przyrody, i dla ludzi. Staramy się pilnować, aby uzyskać kompromis

- słyszymy. Nasz rozmówca rysuje dość wyraźny podział. Z jednej strony są "rdzenni" mieszkańcy, którzy raczej podchodzą do wizji inwestycji bez skrajnych emocji - choć wiele zależy też od tego, jak daleko od lokalizacji elektrowni mieszkają.

Jako mieszkańcy jesteśmy zmęczeni tym, że od ponad dziesięciu lat toczy się tylko dyskusja i nie było żadnych decyzji. Teraz jesteśmy spokojni

- słyszymy. 

Z drugiej strony są natomiast między innymi osoby, które nie mieszkają tu na co dzień, ale zainwestowały w nadmorskiej gminie w domki letniskowe dla siebie czy na wynajem.

Spotkania - np. z przedstawicielami Polskich Elektrowni Jądrowych, GDDKiA czy PKP - przyciągają większą liczbę tych osób, które są przeciwko inwestycji. Zawsze tak było. Oni są głośniejsi. Ale nie wiem, czy są bardziej liczebni w całej gminie

- mówi nasz rozmówca. I dodaje:

Jest odczucie mieszkańców, że przeciwnicy budowy elektrowni jądrowej spychają większość, szczególnie tych, którzy popierają budowę, na margines i odbierają im prawo do decydowania o gminie, w której mieszkają - i to nie tylko w sezonie, ale przez cały rok

- wskazuje. Zauważa też, że przeciwnicy domagają się od radnych przyjęcia uchwały sprzeciwiającej się budowie elektrowni. - Ale przecież radni reprezentują interes całej gminy, a nie tylko jednej grupy interesu - słyszymy. 

Jeśli chodzi o "rdzennych" mieszkańców, to wiele zależy też od tego, gdzie konkretnie mieszkają. Nasz rozmówca wskazuje, że przeciwnych budowie elektrowni jest wielu mieszkańców wsi Słajszewo czy Biebrowo - najbliższych lokalizacji siłowni.

Potwierdza to także niedawny reportaż Arkadiusza Jastrzębskiego z Wirtualnej Polski. Dziennikarz zauważa, że o ile w samym Choczewie poparcie dla inwestycji jest duże, to w Lubiatowie, Kopalinie i Słajszewie "emocje aż kipią". Wójt Gębka w rozmowie z wp.pl zwraca uwagę, że z sondaży z ostatnich trzech lat wynika, iż w całej gminie 54-76 proc. mieszkańców popiera inwestycję.

Nic dziwnego, bo duża część pracowała jeszcze przy niedokończonej elektrowni w pobliskim Żarnowcu i ma dobre wspomnienia. Ale proszę pojechać nad sam Bałtyk, tam te głosy rozkładają się już zupełnie inaczej

- zauważa jednak wójt.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Więcej o: