We wtorek, w dość nietypowym terminie, odbyło się pilne posiedzenie komitetu politycznego Prawa i Sprawiedliwości. O tym, co działo się na Nowogrodzkiej, wiemy z nieoficjalnych przecieków - wszystko wskazuje na to, że zrobiło się całkiem gorąco. Jak informowaliśmy we wtorek, z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że politycy obozu władzy zaczynają dostrzegać poważne problemy. - Sytuacja zaczyna robić się piekielnie trudna - mówił Wp.pl jeden z polityków.
W środę pojawiły się kolejne przecieki, tym razem z resortu finansów - informuje o nich Money.pl.
Od kilku tygodni na polecenie premiera działają grupy, które mają szukać oszczędności, gdzie się tylko da. Inni wyruszają w "tour" po świecie, by ktoś chciał kupić nasz dług. Sytuacja bez precedensu za tej władzy. Pachnie rokiem 2008, kiedy na głowę zwalił nam się globalny kryzys finansowy
- mówi wysoko postawiony urzędnik resortu.
Informator portalu twierdzi, że złe nastroje rozpoczęły się od październikowego spotkania w Międzynarodowym Funduszu Walutowym w Waszyngtonie. Tam wysłannicy rządu mieli usłyszeć złe prognozy dotyczące gospodarki.
Powiedzieć, że nastroje były fatalne, to tak jakby nic nie powiedzieć. [...] Politycznie jest to bardzo trudne do obrony. Bo jak wytłumaczyć ludziom, że mamy mieć najwyższy wzrost cen w Unii?
- stwierdził informator serwisu, podkreślając, że szczególnie złe prognozy dotyczą inflacji.
To właśnie po szczycie MFW przed problemami ostrzegał Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, a jednocześnie bliski współpracownik premiera.
"Mamy realnie najpoważniejszy kryzys od dekad. Mniejsza recesja niż w pandemii, ale wojna, energia, żywność, dług, inflacja, czy niestabilność makro powodują, że jest on trudniejszy do opanowania. Przejście tego kryzysu wymaga odpowiedzialnej polityki makro" - pisał. "Przed nami trudny rok" - podsumował.
Na doniesienia o spotkaniu władz PiS zareagowali ekonomiści. "A nie mówiłem. 1,5 roku temu ostrzegaliśmy, że będzie problem z finansowaniem z Ludwikiem Koteckim i Pawłem Wojciechowskim"- napisał na Twitterze dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR. Pierwszy z wymienionych ekonomistów jest dziś członkiem RPP z nadania Senatu, drugi to były minister finansów, wiceminister spraw zagranicznych,
Jesteśmy w przedsionku kryzysu finansowania potrzeb pożyczkowych. Cięcia, nowe podatki, dług zagraniczny, słaby złoty, wysokie koszt obsługi długu
- ostrzega Dudek.
Nie wszyscy ekonomiści widzą sytuację gospodarczą w tak czarnych barwach. Piotr Kuczyński, analityk Xelion, w rozmowie z Gazeta.pl przyznaje, że sytuacja jest ciężka, jednak słowo "kryzys" jest jeszcze na wyrost.
Porównywanie obecnej sytuacji w gospodarkach państw z całego globu do tego, co działo się w 2008 roku, nie ma sensu. Wtedy groziło nam załamanie globalnego systemu bankowego - teraz nie ma nawet śladu takiego zagrożenia
- wyjaśnił ekonomista.
Rozmówca Gazeta.pl stwierdził też, że Paweł Borys, szef PFR, ma rację, mówiąc o tym, że problemem staje się zadłużenie globalne. - Kiedyś zakończy się albo super kryzysem, albo umorzeniem długów. To zadłużenie powoduje, że obligacje, czyli dług państw rozwijających się jest trudnosprzedawalny - stwierdził ekspert.
Uspokoił jednocześnie, że Polska szczęśliwie nie jest w sytuacji najgorszej. - Zadłużenie Polski zgodnie z raportem Eurostatu (całkowite, razem z pozabudżetowym) wynosi 52 proc. PKB. To połowa średniego zadłużenia Unii Europejskiej. Trzeba robić oszczędności po to, żeby nie pożyczać drogo, ale o kryzysie finansów państwa ja bym jeszcze nie mówił - podsumował Piotr Kuczyński.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl