CPK wstrzymane? Analityk: Rząd łatwo realizuje proste obietnice. Z ich dokończeniem może być problem

- Pewne wydatki być może trzeba będzie zawiesić - powiedział w niedawnym wywiadzie Jacek Sasin, czym uruchomił lawinę spekulacji. Podnieciły je nieoficjalne doniesienia prasowe - "Powstanie CPK stoi pod znakiem zapytania" - podaje jeden z portali, powołując się na informatora z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. Czy rząd faktycznie zrobi krok wstecz w inwestycjach? W rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnia to Piotr Kuczyński, analityk finansowy.

Jacek Sasin w ostatnim wywiadzie prasowym otwarcie przyznał, że rząd będzie musiał skrupulatnie oglądać każdą złotówkę. I chociaż minister aktywów państwowych nie przedstawił szczegółowego planu cięć, to zasugerował, że są możliwe. - Były czasy prosperity, dziś są czasy kryzysu - stwierdził.

Wyjaśnił też, że rząd nie chce ciąć wydatków socjalnych oraz tych związanych ze zbrojeniami. - Cały pozostały obszar będzie musiał zostać przejrzany pod kątem bardzo dobrego gospodarowania pieniędzmi, wydawania tyle, ile jest konieczne. A pewne wydatki być może trzeba będzie zawiesić na określony czas - stwierdził.

Zobacz wideo Kohut: Notowania Polski po obydwu stronach amerykańskiego podziału są dobre

Rząd zawiesi inwestycje? "Rząd zaczyna się przejmować stanem finansów państwa"

Piotr Kuczyński, analityk finansowy Xelion w rozmowie z Gazeta.pl przyznaje, że najbliższy czas nie będzie łaskawy dla rządzących. 

- Nie ulega wątpliwości, że rząd zaczyna się przejmować stanem finansów państwa i stąd zapowiedzi wicepremiera Sasina przeglądu wydatków ponoszonych przez rząd w 2023 roku. Z oczywistych powodów, którym są wybory, rządowe cięcia nie dotkną wydatków, które uderzyłyby w nastroje społeczne, w elektorat PiS - mówi.

Zdaniem analityka dziś sytuacja gospodarcza nie jest jeszcze najgorsza. Jest za to niepewna. - Trudno obecnie mówić o kryzysie, ale w 2023 roku może się on pojawić, jeśli inflacja będzie wysoka, a wzrost gospodarki mizerny. Mielibyśmy wtedy do czynienia ze stagflacją, czyli jednym z najgorszych scenariuszy - stwierdził. 

Jego zdaniem papierkiem lakmusowym będzie sytuacja w Stanach Zjednoczonych. - Wiele zależy od tego, czy USA będą nadal wysysały wolne pieniądze ze świata - mocnym dolarem i wysoką rentownością obligacji. Jeśli to się zmieni - na co liczę - to sprzedaż rozsądnie oprocentowanego długu polskiego będzie dużo łatwiejsza, niż jest obecnie. I wtedy rząd z części cięć będzie mógł zrezygnować - ocenił ekonomista. 

Rząd wstrzyma budowę CPK? Nie dokończy przekopu Mierzei? Ekspert: Wyrzucone pieniądze

Piotr Kuczyński odniósł się do dwóch głośnych, flagowych projektów rządu. Czy z części będzie trzeba się wycofać? We wtorek w mediach pojawiły się nieoficjalne doniesienia dotyczące lotniska w Baranowie. "Powstanie Centralnego Portu Komunikacyjnego stoi pod znakiem zapytania" - podaje nieoficjalnie "Wprost", powołując się na informatora z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.

I chociaż rzecznik rządu zapewnił, że wycofania się z inwestycji nie będzie, zdaniem Piotra Kuczyńskiego powody do obaw pozostają. PiS lepiej radzi sobie bowiem z mniejszymi zadaniami niż z realizacją dalekosiężnych wizji. 

Rządzącym łatwo jest realizować proste obietnice takie jak przekop Mierzei Wiślanej. Z ich dokończeniem może być jednak problem - jak na razie nie ma jeszcze dojścia do portu w Elblągu

- stwierdził Piotr Kuczyński.

- Dużo trudniej jest uzasadnić na przykład potrzebę budowania lotniska CPK w Baranowie. Uważam, że to są wyrzucone pieniądze i nic z tego planu nie wyniknie - oprócz dobrego zarobku kilku pracowników. Zakładam, że jak nie ten rząd to następny z tego projektu się wycofa

- ocenił 

Ile mają kosztować projekty wymienione przez analityka? Centralny Port Komunikacyjny pochłonąć ma 95 mld zł. W kontekście tej inwestycji zawrotnych kwot pada cała masa. Sam tylko architektoniczny projekt portu ma kosztować blisko 900 mln zł. Media donoszą, że w ramach prac powstać ma łącznie 65 tys. szczegółowych planów architektonicznych.

Gigantyczne pieniądze ma też pochłonąć komponent kolejowy. Do portu w Baranowie prowadzić ma bowiem 12 "szprych" - rząd chce bowiem, by CPK stało się hubem dla całego kraju, a podróż z najbardziej odległych zakątków Polski zająć ma nie więcej niż kilka godzin. Prace nad przebudową torów i budową nowych mają trwać osiem lat. Mowa o 190 liniach o łącznej długości 1,8 tys. km.

Sporych wydatków będzie wymagał też tor żeglugowy niezbędny, by przekop Mierzei Wiślanej mógł być wykorzystywany w żegludze śródlądowej. Jak wyjaśniał w rozmowie z Gazeta.pl mgr inż. Grzegorz Nadolny, z Instytutu Geografii (Katedra Rewitalizacji Dróg Wodnych) Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, przekop Mierzei Wiślanej, która od 17 września pozwala wypłynąć na otwarty Bałtyk, to początek znacznie większej inwestycji.

- Jest to pierwszy etap drogi wodnej - przybrzeżnej morskiej, łączącej porty morskie z portami śródlądowymi. Kolejnym etapem inwestycji będzie pogłębienie Zalewu Wiślanego, ujścia rzeki Elbląg i zbudowanie toru wodnego, który umożliwi pływanie statkom o zanurzeniu co najmniej do trzech metrów. Wtedy ten szlak będzie w pełni wykorzystany ekonomicznie - mówił.

Rząd i w tej dziedzinie prezentował dalekosiężne plany, o wiele bardziej rozbudowane niż samo tylko przekopanie Mierzei. W 2017 roku ogłosił przywrócenie żeglugi po Odrze, Wiśle i Bugu. Projekt, według pierwotnych założeń, ma kosztować 60 mld zł i zająć 15 lat. 

A przecież na horyzoncie już są projekty związane z energetyką atomową. Pierwsza elektrownia ma kosztować nawet 100 mld zł. Miliardy pochłonie też transformacja energetyczna, realizacja planu odejścia od węgla, likwidacja kopalń zaplanowana już przez rząd PiS. 

Po co nam ten przekop? Ekspert: Gdyby polityka państwa poszła dalej...Po co nam ten przekop? Ekspert: Gdyby polityka państwa poszła dalej...

Ekspert o planach inwestycyjnych rządu: Mnóstwo niemożliwych do zrealizowania zapowiedzi

Piotr Kuczyński przyznał w rozmowie z Next.gazeta.pl, że rząd często prezentuje plany inwestycyjne, które są po prostu nierealistyczne. 

Jak wszyscy pamiętamy, na początku rządów PiS, w 2016 roku, ówczesny wicepremier Morawiecki stworzył swój SOR - Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju. W tym programie znalazło się mnóstwo fantastycznych i niemożliwych do zrealizowania zapowiedzi

- ocenił.

W opinii eksperta taką klasyczną była obietnica miliona polskich samochodów elektrycznych. - Jak na razie Izera, po sześciu latach, polski samochód elektryczny,  jest w powijakach. A i tak może się okazać, że fabryka aut elektrycznych nie będzie miała sensu, jeśli zatryumfuje wodór - na co się zanosi - powiedział Piotr Kuczyński.

Izera to kolejny przykład sporej inwestycji, bo rząd chce na nią docelowo wydać nawet 5 mld zł. Jak na razie spółka wydała ok. 60 milionów. Nad elektrycznym samochodem pracuje w niej ok. 60 osób. Wydatki na CPK pochłonęły już ponad 240 mln. 

Dalekosiężnych planów rządu przez ostatnie lata było więcej. Premier Mateusz Morawiecki lubi roztaczać wizje i obietnice. Przykład to plan budowy 100 obwodnic w 10 lat. Obliczony jest na 28 mld zł. W budowie dziś jest kilkanaście, ale rząd dał sobie czas do roku 2030. Bo składanie obietnic na lata jest łatwiejsze niż ich spełnianie. 

Polski samochód elektryczny Izera.Izera miała podbić rynek. Państwowa spółka wciąż "analizuje"

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: