Inflacja będzie hamować? Znów dane, które dają nadzieję. "To będzie motyw przewodni 2023 r."

Inflacja producencka wyniosła w październiku w strefie euro 30,8 proc. rok do roku - wynika z najnowszych danych Eurostatu. Dużo? Bardzo! Ale jednak to najniższy odczyt w tym roku i poważny spadek względem 41,9 proc. we wrześniu. Inflacja producencka spadła także w całej UE.

30,8 proc. - tyle wyniosła inflacja producencka w strefie euro, według najnowszych danych Eurostatu. Z jednej strony to oczywiście bardzo wysoki odczyt, ale z drugiej - jednak najniższy od początku 2022 r. (na równi ze styczniowym). Oznacza także solidny spadek względem danych za wrzesień (wówczas 41,9 proc.). To już drugi miesiąc z rzędu, gdy inflacja producencka hamuje (w sierpniu doszła do rekordowych 43,4 proc.).

Widać także w danych wyraźny spadek cen u producentów w ujęciu miesiąc do miesiąca (tj. w porównaniu z wrześniem br.). Wyniósł on 2,9 proc. To pierwszy raz od 2,5 roku, gdy ta miara inflacji była na minusie, a nie plusie (a więc de facto miesiąc do miesiąca mieliśmy deflację). Wpłynął na to spadek cen energii. 

Podobnie wyglądają dane dla całej Unii Europejskiej - inflacja producencka w ujęciu rok do roku wyniosła 31,2 proc. (wobec 41,4 proc. we wrześniu), miesiąc do miesiąca była zaś na 2,5-procentowym minusie.

Inflacja producencka pokazuje tempo, w jakim rosną ceny u producentów - czyli zanim trafiły do hurtowni, sklepów czy kolejnych fabryk (jako komponenty, surowce itd.). Jest więc traktowana jako wyprzedzający wskaźnik tego, co wkrótce może się dziać z cenami dla konsumentów (to tzw. inflacja CPI).

  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Nadchodzi dezinflacja?

Jeśli inflacja producencka spada, to daje to też nadzieję na spadek "głównego" wskaźnika inflacji - czyli że ceny w sklepach nie będą już rosły tak szybko. To tzw. dezinflacja. Co ważne, dezinflacja nie oznacza, że spadają ceny. One dalej rosną, ale w coraz wolniejszym tempie.

Jednak zarówno w Europie, jak i stricte w Polsce, widać według ekonomistów pierwsze symptomy dezinflacji. To choćby spadek inflacji w listopadzie w Polsce (według GUS wyniosła ona 17,4 proc. względem 17,9 proc. w październiku) oraz w całej strefie euro (według Eurostatu 10 proc. wobec 10,6 proc. w październiku). W obu przypadkach była to pierwsza taka sytuacja od półtora roku (w Polsce z jednym wyjątkiem - w lutym br. inflacja na chwilkę spadła, bo sztucznie zaniżyło ją wejście w życie tarczy antyinflacyjnej). 

Także najnowsze dane z USA - dotyczące tzw. inflacji PCE (preferowanej przez amerykański bank centralny) - wskazują na delikatne hamowanie tempa wzrostu cen. Inflacja w październiku wyniosła 6 proc. (wobec 6,3 proc. miesiąc wcześniej).

Choć akurat, jeśli chodzi o Polskę, to - według prognoz ekonomistów - dezinflacja pełną gębą rozpocznie się w okolicach marca-kwietnia br., a wcześniej możemy zobaczyć nawet wyższe odczyty niż obecnie, być może nawet w okolicach 20 proc. Niepokoją także wciąż wysokie odczyty inflacji bazowej.

Niemniej jednak coraz łatwiej jest znaleźć dane, którymi można podeprzeć nadzieję na rychłą dezinflację. Po wakacyjnym szczycie (25,5-25,6 proc.) spada inflacja producencka w Polsce (22,9 proc. w październiku). Z najnowszych danych o PMI dla polskiego przemysłu wynika z kolei, że tempo wzrostu kosztów w tym sektorze jest najwolniejsze od dwóch lat.

Ekonomiści widzą symptomy dezinflacji także m.in. postępującym spadku realnych wynagrodzeń czy coraz gorszych odczytach sprzedaży detalicznej, czy produkcji przemysłowej (zwiastujących spowolnienie gospodarcze), a także spadku cen np. ropy czy gazu na światowych rynkach.

Dezinflacja będzie motywem przewodnim w 2023 roku

- uważają ekonomiści Pekao.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Więcej o: