Piekarnia "Rogal" znajdująca się przy ul. Stawowej w Łodzi informuje, że z końcem roku kończy działalność, która trwała od 42 lat. Właściciel przedsiębiorstwa w rozmowie z mediami o przyczynach decyzji mówi bez ogródek.
- Ma to związek z rosnącymi cenami gazu, obecnie płacę miesięcznie 6 tys. zł, natomiast od stycznia miałoby to być aż dziesięć razy więcej, czyli 60 tys. zł. Na taki wydatek mnie nie stać
- mówi cytowany przez PortalSpozywczy.pl.
Nie ukrywa też rozczarowania, szczycił się bowiem tym, że oferował tradycyjne pieczywo. - Stoję na straży receptur, które wprowadził mu tata, zgodnie z którymi ciasto pszenne musi rosnąć przez kilka godzin, a nie 15 czy 30 minut, jak w przypadku polepszaczy, które są coraz powszechniej stosowane - mówi właściciel piekarni.
O tym, że przedsiębiorcy coraz częściej rezygnują z prowadzenia działalności gospodarczej, piszemy regularnie. Zdarza się jednak, że właściciel firmy próbuje walczyć dalej, pomimo drastycznego wzrostu kosztów. Przykład to Piekarnia Tyrolska działająca w woj. warmińsko-mazurskim.
Jej właściciel na początku miesiąca zdecydował się podnieść ceny niektórych produktów nawet o 40 proc. Wszystko przez koszty. Mąka kosztowała go przed rokiem 300 zł za tonę, dzisiaj jej koszt wynosi aż 1600 zł. Jeszcze większym obciążeniem jest gaz.
- Jeszcze w tamtym roku płaciłem 100 tys. zł miesięcznie za gaz, a teraz jest to kwota w wysokości 300 tys. zł. Gdy doliczę do tego VAT, to będzie około 380 tys. zł miesięcznie - tłumaczy w rozmowie z portalem olsztyn.com.pl.
- Wszystkie wydatki muszą się kalkulować, a nastały trudne czasy dla przedsiębiorców
- dodaje.
Wiele zakładów nie jest jednak pokonać trudności. Na liście tych, które się poddały, są takie, które na rynku działały 70 lat. - Gdyby pięć lat temu ktoś powiedział mi, że będzie taka sytuacja, to bym nie uwierzył - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" Jan Flisiak, prezes Przedsiębiorstwa Piekarskiego w Lublinie, które po siedmiu dekadach kończy działalność.
- Działamy tylko do końca roku. 60. pracowników dostało już wypowiedzenia. Odprawy dla nich to 500 tys. zł. Potem sprzedamy majątek firmy, żeby uregulować należności - dodaje.
Wielu piekarzy balansuje na krawędzi. Jeden z przykładów to zakład działający przy ul. Żytniej na Woli. Założyciel - rocznik 1922 - po 45 latach działalności przyznaje, że być może zakład trzeba będzie zamknąć. Wielu Polaków na pieczywie oszczędza. - Kolejki po pieczywo miałem niesamowite. Dawniej było wielkie zapotrzebowanie, teraz to się zmieniło. Także przez konkurencję wielkich korporacji nadchodzących spoza granic. Oni nie robią pieczywa tak jak prawdziwe piekarnie. Wkładają zamrożone składniki do pieca i mają produkt w kilkadziesiąt minut - mówi w rozmowie z serwisem Tustolica. - Nie jest to jeszcze przesądzone, ale faktycznie istnieje ryzyko zamknięcia piekarni - mówi.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl