Decyzję o rozszerzeniu strefy od stycznia podjęli ministrowie spraw wewnętrznych 27 unijnych państw w czwartek, 8 grudnia, na spotkaniu w Brukseli.
Oznacza ona, że od nowego roku do Chorwacji z obecnej strefy Schengen będzie można wjechać przy podniesionych szlabanach granicznych. Zagrzeb od stycznia przyjmie także wspólną walutę - euro.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Jednocześnie nie ma zgody państw Unii Europejskiej na przyjęcie Bułgarii i Rumunii do strefy Schengen. - Chcę powiedzieć obywatelom Bułgarii i Rumunii, że też zasługujecie, by wejść do strefy Schengen. Jestem rozczarowana i smutna - powiedziała komisarz do spraw wewnętrznych UE Ylva Johansson, podkreślając, że zarówno Bułgaria, jak i Rumunia spełniły wszystkie warunki.
Przystąpienie tych obu krajów do strefy zawetowała Austria, a w przypadku Bułgarii również Holandia. Zdaniem Wiednia Rumunia i Bułgaria nie radzą sobie z imigrantami na tzw. szlaku bałkańskim. Kanclerz Austrii Karl Nehammer mówił, że w kraju jest obecnie 75 tys. niezarejestrowanych migrantów, którzy przekroczyli zewnętrzną granicę UE i dotarli do Austrii. - Ten problem należy rozwiązać w pierwszej kolejności - ocenił.
Dlaczego zatem Wiedeń zgodził się na przyjęcie Chorwacji? Na to pytanie odpowiedział w rozmowie z Deutsche Welle jeden z urzędników UE. - To z kolei dowodzi, że wewnętrzne gry polityczne w Austrii wokół migracji mają większą rolę niż statystyki - tłumaczył. "Zablokowanie Chorwatów, którzy wchodzą do strefy euro, byłoby ryzykownym paradoksem, bo ruch bez kontroli granicznych ma duże znaczenie również gospodarcze, co jest istotne dla unii walutowej" - czytamy.
Holenderskie władze wyraziły inne wątpliwości - dotyczące praworządności. Rząd Marka Ruttego ma "zachęcać bułgarskie władze do kontynuowania reform i wzmacniania praworządności, walki z korupcją i przestępczością zorganizowaną". "Sprawna współpraca sądów i organów ścigania jest bowiem - jak podkreślają Holendrzy - nieodzowna dla dobrego funkcjonowania strefy Schengen" - pisze dalej DW.