Chorwacja przyjęła euro. Sprawdzamy ceny na miejscu. Za 12 euro już można się najeść

Bartłomiej Pawlak
Chorwaci od nieco ponad dwóch tygodni płacą w euro, a ceny w tym kraju do niskich też nie należą. Czy wraz z nową walutą w kraju zapanowała drożyzna? I czy ceny faktycznie zmieniły się 1 stycznia tak bardzo. To wszystko będziemy sprawdzać na miejscu.
Zobacz wideo Morawiecki krytykuje przyjęcie euro przez Chorwację i przekonuje, że to nie jest opcja dla Polski

1 stycznia 2023 roku Chorwacja porzuciła swoją dotychczasową walutę (kunę) i przyjęła euro. Przyjechałem do Zagrzebia, aby w stolicy tego kraju przekonać się, czy wraz z nową walutą Chorwacja przyjęła też nowe, wyższe ceny (o czym głośno ostatnio w mediach).

Na razie mogę podzielić się pierwszymi spostrzeżeniami na temat cen w stolicy tego kraju, ale więcej o tym, jak zmieniły się one po przyjęciu euro i czy życie w Chorwacji jest droższe niż jeszcze kilka tygodni temu, dowiecie się w najbliższych dniach na Gazeta.pl.

Chorwacja w strefie Schengen, ale kontrole wciąż obowiązkowe

Zacznę jednak od tego, że w Nowy Rok Chorwacja nie tylko przyjęła nową, wspólną walutę UE, lecz także dołączyła do strefy Schengen. Oznacza to, że, teoretycznie, przylatując do Chorwacji lub wjeżdżając na teren tego kraju, nie musimy już nawet wyciągać portfela z kieszeni. W praktyce okazuje się, że kontrole na razie nie odeszły do historii.

Wylatując do Chorwacji, a także już po dotarciu na lotnisko w Zagrzebiu, musiałem więc udać się do kontroli paszportowej. Oczywiście kontrola trwa najwyżej kilka minut i - przynajmniej dla obywateli UE - jest czystą formalnością (oczywiście wystarczy sam dowód osobisty). Wciąż jednak oznacza to stanie w kolejce do okienka.

Dlaczego zatem, pomimo oficjalnego dołączenia do Schengen już ponad dwa tygodnie temu, kontrole na lotnisku nie zniknęły? Jak tłumaczy na swojej stronie polskie MSZ, granice lądowe z Węgrami i Słowenią faktycznie otwarto, ale w przypadku podróży samolotem (z krajów strefy Schengen) pełna kontrola graniczna będzie prowadzona jeszcze przez ponad dwa miesiące - do 26 marca.

Zobacz wideo Jakie są ceny w Chorwacji po przyjęciu euro?

Pierwsze chwile po wylądowaniu. Ceny transportu do miasta

Tuż po wyjściu z lotniska kieruję się w stronę strefy postoju taksówek, gdzie wita mnie tablica z cennikiem. W Zagrzebiu ceny kursów z lotniska do miasta są regulowane i zanim wejdziemy do samochodu, możemy sprawdzić, ile trzeba będzie zapłacić kierowcy.

Tanio, niestety, nie jest - przejazd do centrum stolicy Chorwacji taksówką to wydatek 33,50 euro (to aż 158 zł). I to pomimo że do pokonania jest 15 km, a podróż trwa ok. 20-25 minut. Zdecydowanie bardziej przystępne ceny znajdziemy w przypadku aplikacji do zamawiania taksówek. Zarówno Ubera, jak i Bolta można złapać za ok. 16 euro (75,50 zł).

Chorwacja - ZagrzebChorwacja - Zagrzeb fot. Bartłomiej Pawlak

Zdecydowanie najtańszą opcją jest autobus lotniskowy, który kursuje co pół godziny na główny dworzec autobusowy z Zagrzebiu. Cena za przejazd to obecnie 6 euro. Ile było przed zmianą waluty? Jak tłumaczy mi kierowca, tu nie wprowadzano żadnych podwyżek - do 31 grudnia trzeba było zapłacić 45 kun, a stawka została przeliczona zgodnie z oficjalnym kursem dawnej chorwackiej waluty. Faktycznie 45 kun to nieco ponad 5,97 euro. 

Ceny na miejscu? Tani obiad to wydatek rzędu 12 euro

Ceny w centrum chorwackiej stolicy raczej mnie nie zaskakują, choć spodziewałem się, że będzie taniej. Poziom cen nie odbiega jednak od tego, do czego przyzwyczaiły chociażby Włochy i Hiszpania. Butelka coli o pojemności dwóch litrów to wydatek rzędu 1,80-2 euro, duża butelka wody kosztuje 90 centów, a buteleczka jogurtu pitnego ok. 1,50-1,70 euro.

Za kilka podstawowych produktów spożywczych zapłaciłem 5,70 euro, co w starej walucie przekłada się na niespełna 43 kuny. Tu warto zaznaczyć, że we wszystkich miejscach, jakie odwiedziłem, ceny na etykietach (lub w menu w restauracjach) podawane są zarówno w euro, jak i w kunach. Dzięki temu Chorwatom nieco łatwiej jest się przestawić na nową walutę.

Chorwacja - ZagrzebChorwacja - Zagrzeb fot. Bartłomiej Pawlak

Jedzenie poza domem to już nieco większy wydatek. W jednej z tańszych knajpek za popularne na Bałkanach Ćevapcići zapłaciłem 7,50 euro. Ceny piwa oscylowały w tym miejscu wokół 2,50-3 euro. Napoje bezalkoholowe były o kilkadziesiąt centów tańsze. Po takim - dość podstawowym - obiedzie wyszedłem biedniejszy o niecałe 12 euro, co w Polsce można uznać za kwotę wysoką (prawie 57 zł).

Na razie to oczywiście pierwsze spostrzeżenia po zaledwie kilku godzinach spędzonych w Zagrzebiu. Zdecydowanie więcej na temat chorwackich cen, a także tego, jak zmieniły się po wejściu tego kraju do strefy euro znajdziecie na Gazeta.pl w najbliższych dniach.

Więcej o: