O tym, jak odpowiedzialna jest praca w liniach lotniczych, przekonał się młody steward z British Airways, który 13 stycznia wykonywał pierwszy lot. Niestety już na początku swojej kariery zapisał się w kartach linii jako sprawca niefortunnego zdarzenia.
13 stycznia pracownik - podczas swojego pierwszego dnia pracy - sprawdzał wnętrze samolotu, który czekał na wylot na lotnisku Hearthrow. W pewnym momencie mężczyzna przypadkowo otworzył drzwi awaryjne Boeinga 777-200ER. Wówczas z boku samolotu wysunęła się automatycznie nadmuchiwana zjeżdżalnia, która wykorzystywana jest w sytuacjach awaryjnych. Na miejsce wysłane zostały wszystkie służby obecne na lotnisku.
Wezwani inżynierowie próbowali podnieść zjeżdżalnię z płyty lotniska, jednak nie było to takie łatwe. Mechanizm zjeżdżalni działa tak, by po otwarciu drzwi zjeżdżalnia natychmiast napełniła się powietrzem, umożliwiając ewakuację pasażerom. Jej złożenie wymaga jednak czasu i odpowiedniej wiedzy. Ostatecznie zdecydowano więc, że pasażerowie lotu BA75 do Lagos wyruszą innym samolotem. Klienci British Airways zostali poinformowani o czterogodzinnym opóźnieniu. Linie lotnicze zadbały jednak o drobną rekompensatę dla swoich klientów.
- Przeprosiliśmy klientów za spowodowane niedogodności, zapewniliśmy im talony na napoje i zorganizowaliśmy samolot zastępczy, aby mogli kontynuować podróż zgodnie z planem - poinformował rzecznik British Airways.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak relacjonuje "The Sun", koszt pomyłki młodego pracownika wyniósł linie 50 000 funtów. Przy obliczaniu kosztów pod uwagę wzięto zastępczą zjeżdżalnię, nowy samolot, jak i brak pierwotnie użytego miejsca startowego. Stewardowi nakazano powrót do szkoleń. Lot zastępczym samolotem odbył się już bez niego.