Około godziny 15:20 czasu uniwersalnego (godz. 7:21 w Polsce) w elektrowni atomowej Takahama należącej do Kansai Electric Power, w prefekturze Fuku w Japonii, reaktor numer 4 został automatycznie wyłączony, a system wydał alert.
Reaktor był w zeszłym roku przez pewien czas wyłączony z powodu kontroli. Ponownie uruchomiono go w listopadzie 2022 roku. W poniedziałek trzy miesiące później - jak opisuje "The Japan Times" - przynajmniej dwa z czterech detektorów neutronów umieszczonych na zewnątrz reaktora wykryły poziomy neutronów spadające poniżej norm. W wyniku czego jego praca została wstrzymana.
Kansai Electric czeka na wychłodzenie reaktora i będzie badać przyczynę tego zjawiska. Jego zatrzymanie nie wpłynęło na działanie całej elektrowni i nie doprowadziło do przerw w dostawie energii. Portal nippon.com donosi z kolei, że Urząd Regulacji Nuklearnej Japonii przekazał, że "nic nie wskazuje na to, aby incydent spowodował skażenie środowiska".
Więcej informacji z kraju i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Około godziny 8 rano podobne zapewnienie wystosowała Państwowa Agencja Atomistyki. "PAA na bieżąco analizuje dane otrzymywane z krajowego systemu monitoringu radiacyjnego. PAA nie odnotowała żadnych niepokojących wskazań aparatury pomiarowej" - poinformowano.