W Polsce ubezpieczanie OC na samochód ma 27,5 mln pojazdów - tak wynika z danych Ośrodka Informacji Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Wciąż jednak wiele osób jeździ bez OC, a z okazji światowego Dnia Ubezpieczenia Samochodu, Fundusz przypomina, że to nie tylko prawny obowiązek, ale ochrona przed bardzo dużymi wydatkami w razie wypadku.
- Obecnie prowadzimy ponad 18 tysięcy spraw regresowych. Średnia kwota, jaką ma do zwrotu nieubezpieczony sprawca, to blisko 20 tysięcy złotych. Mamy niemal 1,5 tysiąca dłużników, którzy są nam winni kwoty od 50 tys. zł do nawet ponad 2 mln zł - opowiada Hubert Stoklas, wiceprezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG).
UFG porównuje, że średnia cena polisy OC to ok. 500 zł. W zamian posiadacz pojazdu otrzymuje gwarancję wypłaty odszkodowań i świadczeń za spowodowane przez niego szkody do kwoty ok. 24 mln zł za szkody na osobach oraz do 4,9 mln zł za szkody w mieniu.
- Nie warto ryzykować jazdy pojazdem bez ważnego OC. W razie spowodowania kolizji lub wypadku posiadacz takiego pojazdu będzie musiał solidarnie ze sprawcą zapłacić z własnej kieszeni za spowodowane szkody. Może to być naprawa samochodu, naprawa elementów infrastruktury, jeśli np. wjedziemy w słup czy barierkę, ale te najbardziej kosztowne to odszkodowania i świadczenia dla ofiar wypadów i ich bliskich - mówi Hubert Stoklas.
Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W przypadku braku OC to właśnie UFG wypłaca odszkodowania i świadczenia poszkodowanym przez nieubezpieczonych sprawców. W ostatnich latach wydaje na ten cel ok. 100 mln zł rocznie. Nie jest to jednak działanie charytatywne. Te koszty należy zwrócić. "Kwoty w takich przypadkach najczęściej są niebagatelne czy wręcz olbrzymie" - ostrzega Fundusz.
Warto podkreślić, że obowiązkowe ubezpieczenie OC chroni nas przed koniecznością płacenia za szkody przez nas spowodowane. Natomiast nie pokryje kosztów naprawy naszego auta, jeśli sami je uszkodziliśmy, np. powodując stłuczkę.