W kwietniu 2021 roku pan Adam z podwarszawskiego Pruszkowa był jednym z dziewięciu osób, które przystąpiły do licytacji 50-metrowego mieszkania. Mężczyzna wygrał, oferując najwyższą kwotę - 215 tys. złotych. Jednak dopiero w połowie 2022 roku prawomocnie przysądzono mu to mieszkanie. Jak jednak przekazał pan Adam w rozmowie z programem "Interwencja", do tej pory w lokalu mieszka zadłużona rodzina.
Sprawa ciągnęła się długo, ponieważ dłużnik składał kolejne zażalenia, które musiały być rozpatrzone przez sąd. - Zażalenia zostały bądź oddalone, bądź odrzucone, i ostatecznie postanowienie o przysądzeniu własności uprawomocniło się - przekazała Sylwia Urbańska z Sądu Okręgowego w Warszawie. Mimo tego dłużnicy nie chcą opuścić nieruchomości, która do nich nie należy.
Z ustaleń nowego właściciela wynika, że dłużnicy nie opłacają czynszu do spółdzielni, chociaż mają zatrudnienie. Ponadto dzicy lokatorzy korzystają z trzech samochodów i są w trakcie wykańczania domu. Majątek ten został jednak przepisany na niezadłużonych członków rodziny. Dłużnicy płacą jedynie za prąd, a pozostałe rachunki ignorują. Ich dług trafia więc na konto pana Adama, jako nowego właściciela mieszkania.
Formalnie dłużniczką jest Adriana W., która twierdzi, że się nie wyprowadzi, dopóki nie zostanie jej przyznany lokal socjalny. Urzędnicy nie mogą jednak nic zrobić, ponieważ kobieta nie wypełniła wymaganych dokumentów - dokładnie tych dotyczących wskazania dochodów członków rodziny. - Stwierdziła, że nie będzie płaciła czynszu, za coś co nie stanowi jej własności. Ale mieszkać chce. Powiedziała, że będzie mieszkać aż do śmierci - opowiadał "Interwencji" pan Adam.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Mężczyzna przekazał też, że wobec niego rodzina dłużnika kierowała groźby. W jego kierunku padały hasła, takie jak: "doigrasz się, k***a, doigrasz". Z kolei w rozmowie z Adrianą W., którą zarejestrował pan Adam, w tle słychać męża kobiety, który mówi: "Jak go, k***ę, złapię, to go zatłukę". Właściciel w rozmowie z W. wytykał jej, że przedstawia się jako osoba biedna, a jej mąż jeździ samochodem wartym powyżej 100 tys. złotych - auto to formalnie jest zarejestrowane na ojca kobiety. - No właśnie. To proszę nie mówić, że to jest nasz majątek - mówi na nagraniu Adriana W.
Dalej pan Adam dopytuje o budowę domu w Duchnicach, który miał zostać przepisany na jej córkę. - A gdzie ma się wprowadzić do pustostanu? Dom to nie należał do mnie ani ziemia - broniła się kobieta. Z ustaleń pana Adama wynika jednak, że dom został przepisany przez Adrianę W. swojej matce, a ta przepisała go później jej córce. - Ja nie posiadam nic. Ja nie posiadam nic - twierdziła nadal kobieta.
Pan Adam chciał kupić mieszkanie w celach inwestycyjnych, by zabezpieczyć swoją przyszłość. Mężczyzna na co dzień opiekuje się 89-letnim ojcem. - To zamożni ludzie, a żyją z cudzego nieszczęścia. Nie wiedzą, co to znaczy honor - podsumował w programie pan Adam.
Tylko sąd może zgodzić się na eksmisję dłużnika z mieszkania - wcześniej jednak musi o to zawnioskować właściciel danej nieruchomości (osoba prywatna, spółdzielnia mieszkaniowa czy wspólnota). Sąd nakazuje opuszczenie i opróżnienie lokalu. Gdy dłużnik nie wyprowadzi się w wyznaczonym terminie - wówczas do akcji wkracza komornik. Gdy ten określi, że dłużnik nie posiada praw do innego lokalu, wówczas o sytuacji powiadamiana jest gmina. Jej zadaniem jest znalezienie pomieszczenia tymczasowego dla dłużnika. Jak jednak podaje regiodom.pl, zdarza się, że gminy realizują to zadanie z pięcio- czy nawet siedmioletnim opóźnieniem - powodem jest brak lokali.
Ponadto od 1 listopada do 31 marca nie wolno eksmitować dłużnika, jeśli nie wskazano lokalu, w którym powinien zamieszkać. Gdy dłużnik nadal zajmuje lokum, w którym przebywa nielegalnie, wówczas komornik przystępuje do przymusowego usunięcia dłużnika i jego dobytku - dzieje się to po otrzymaniu nakazu sądowego. Obecni są przy tym policja - oraz, gdy to konieczne, także firma przeprowadzkowa i ślusarz, który otworzy drzwi, gdy dłużnik nie będzie chciał tego zrobić.
Lokal socjalny jest przyznawany przez sąd osobom, które posiadają uprawnienia. Dotyczy to:
W przypadku trzech ostatnich grup prawo to odnosi się także do osób sprawujących nad nimi bezpośrednią opiekę.