Janusz Wawrowski to ceniony polski skrzypek, absolwent i wykładowca Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie, który gra na jedynych w naszym kraju skrzypcach Stradivarius. Wartość drogocennego instrumentu na rynku światowym szacuje się na około 5 mln euro. To właśnie tych skrzypiec załoga samolotu linii lotniczych LOT lecącego z Wilna do Polski nie pozwoliła wnieść na pokład maszyny.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
O sytuacji muzyk poinformował w swoich mediach społecznościowych. "Nie pozwolono mi wnieść ze sobą skrzypiec. Obsługa naziemna przedstawiła mi dwie opcje: umieścić instrument w luku bagażowym pod pokładem lub zostać w Wilnie; nie wykazując żadnego zrozumienia dla wartości skrzypiec. Pani z LOTu powiedziała, że 'zobaczymy czy się zniszczą w luku'" - napisał na Facebooku Janusz Wawrowski.
Artysta poinformował także, że załoga samolotu nie przyjęła jego tłumaczeń o wcześniejszych podróżach z instrumentem tymi samymi liniami lotniczymi i nieugięcie pozostawała przy swoim. Muzyk zdecydował się więc opuścić lotnisko i na własną rękę zorganizował sobie alternatywną podróż do kraju. Ta, odbyta autokarem, ostatecznie zajęła mu 8 godzin, a zakupiony za około 2 tys. złotych bilet na samolot przepadł.
Portal fly4free.pl poprosił PLL LOT o komentarz w sprawie. Linie lotnicze w swoim oświadczeniu stwierdziły, że sytuacja, do której doszło na litewskim lotnisku, jest winą niedoświadczonego pracownika.
W tym konkretnym przypadku mało doświadczony pracownik firmy handlingowej, obsługującej PLL LOT, podjął błędną decyzję na podstawie faktu, że futerał ze skrzypcami nie zmieścił się w tzw. przymiarze bagażowym. Jest nam niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Dokonamy zwrotu za niewykorzystaną część biletu oraz dołożymy wszelkich starań, aby tego typu sytuacje nie miały miejsca w przyszłości
- napisały polskie linie lotnicze.
Janusz Wawrowski stwierdził, że jego futerał mieścił się w wymaganych przez LOT wymiarach dla bagażu podręcznego. Muzyk wspomniał także o częstych problemach artystów na pokładach samolotów różnorodnych linii lotniczych. "Nie jest to pierwszy raz, gdy my muzycy musimy mierzyć się z niezrozumieniem obsługi linii lotniczych, z jak cennym przedmiotem mamy do czynienia. Instrument to nie tylko narzędzie. To przedłużenie ciała muzyka, spędzamy z nim setki, jak nie tysiące godzin" - napisał w poście.
Oprócz tego w mediach społecznościowych zaapelował do innych artystów, aby dzielili się swoimi, podobnymi historiami i aby udostępniali jego post. W ten sposób chce pokazać sprzeciw wobec takiego traktowania i podkreślić, że podobne sytuacje nie powinny mieć miejsca.