Limanowa. Okradli sklep z elektroniką. Właściciel sam wytropił sprzęt w Rumunii

Właściciel sklepu z elektroniką w Limanowej (woj. małopolskie) pod osłoną nocy został obrabowany przez grupę złodziei. Mężczyzna postanowił na własną rękę przeprowadzić śledztwo, które ostatecznie doprowadziło go do lombardu w Rumunii. Na drodze do odzyskania sprzętu stanęły mu jednak skomplikowane międzynarodowe procedury.

Do zdarzenia doszło 16 stycznia 2023 roku. Trzech nieznanych sprawców włamało się do jednego ze sklepów z elektroniką w Limanowej. W ciągu 40 sekund złodzieje ukradli towar o wartości ponad 100 tys. złotych i odjechali granatowym samochodem na holenderskich tablicach rejestracyjnych - poinformowała Komenda Powiatowa Policji w Limanowej (woj. małopolskie). Właściciel lokalu postanowił nie czekać na ustalenia policji i na własną rękę rozpoczął śledztwo, które pozwoliło mu zlokalizować skradzione przedmioty. Okazało się, że towar znajduje się w Rumunii, skąd jednak nie będzie tak łatwo go odzyskać. 

Zobacz wideo 19-latek zabrał autostopowicza. Ten go pobił i zamknął w bagażniku. Przed policją uciekł w kukurydzę

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Sklepikarz sam znalazł skradziony towar

Dawid Wójs, właściciel obrabowanego sklepu z elektroniką, przez cztery dni próbował zlokalizować skradziony towar. - Przeglądałem wszystkie portale ogłoszeniowe w Europie i szukałem swoich przedmiotów - relacjonował w rozmowie z Polsat News

W toku prywatnego śledztwa sklepikarz odnalazł część skradzionego towaru w lombardzie w Rumunii, a dokładniej w oddalonym o ponad 1000 km Bukareszcie. Jak wyjaśnił, identyfikacja przedmiotów była możliwa dzięki ich numerom. Ostateczne potwierdzenie stanowiły jednak etykiety i ceny naklejone przez pracowników sklepu w Limanowej, które nadal znajdowały się na towarach wystawionych w rumuńskim lombardzie. 

"Byłem pewny, że odzyskanie urządzeń będzie formalnością". Na miejscu okazało się inaczej

Aby odzyskać sprzęt, okradziony przedsiębiorca wyruszył do Rumunii. Na miejscu okazało się, że lombard, w którym znalazła się część skradzionego towaru, znajduje się naprzeciwko komisariatu policji, na którym ostatecznie zgłoszono kradzież. Reakcja władz nie była jednak taka, jakiej spodziewał się poszkodowany. - Byłem pewny, że odzyskanie urządzeń będzie formalnością - mówił Dawid Wójs w rozmowie z Polsat News

Skomplikowane międzynarodowe procedury skutecznie udaremniły szybkie załatwienie sprawy. Policjanci z Bukaresztu, aby móc zainterweniować, potrzebowali dokumentów z Polski. Sprawą zajęli się więc funkcjonariusze z Limanowej przy współpracy z prokuraturą. Przez czynności prawne odzyskanie skradzionego towaru o szacowanej przez właściciela wartości blisko 150 tys. złotych (policja mówi o 100 tys.) może potrwać nawet kilka tygodni. 

Policja apeluje o pomoc w zidentyfikowaniu podejrzanych

Zanim doszło do kradzieży, w sklepie pojawiło się dwóch podejrzanych mężczyzn, którzy mogą mieć związek ze sprawą. Limanowska policja na swojej stronie internetowej opublikowała ich wizerunek i poprosiła o wszelkie informacje, które mogą pomóc zidentyfikować potencjalnych sprawców napadu. W tym celu można osobiście zgłosić się na komisariat policji lub skontaktować się z funkcjonariuszami prowadzącymi sprawę pod numerami telefonów 47-83-45-400 lub 112. Za kradzież z włamaniem mężczyznom grozi nawet 10 lat więzienia.

Więcej o: