W zeszłym tygodniu w Turcji doszło do trzęsienia ziemi, którego siłę szacuje się na ponad 7,8 stopnia w skali Richtera. W wyniku kataklizmu w Turcji zginęło co najmniej 36 000 osób. Wszystko wydarzyło się w regionie pogranicza syryjsko-tureckiego, gdzie często dochodzi do silnych wstrząsów.
Skala zniszczeń budynków mieszkalnych spowodowała, że władze Turcji dopatrują się nieprawidłowości w budowie budynków postawionych w tym regionie. Deweloperzy oraz wykonawcy powinni maksymalnie zabezpieczyć swoje budowle przed trzęsieniem ziemi. Według władz tak się nie stało. Z tego powodu prowadzone jest śledztwo w sprawie 163 osób. 131 z nich to deweloperzy i właściciele firm budowlanych. 8 osób już zostało aresztowanych, a 48 przebywa w areszcie policyjnym - podaje BBC.
- To, co tu widzimy, zdecydowanie mówi nam, że coś jest nie tak w tych budynkach, a może to być tak, że nie zostały one zaprojektowane zgodnie z prawem w pierwszej kolejności, lub realizacja nie została zaprojektowana prawidłowo. Widzimy również w Turcji dość powszechnie, że modyfikacje po zamieszkaniu na budynkach, które zagrażają ich bezpieczeństwu strukturalnemu - mówi CNN Yasemin Didem Aktas, inżynier budowlany i wykładowca na University College London.
Przypomnijmy, że po ostatnim trzęsieniu ziemi w 1999 roku przepisy budowlane w Turcji zaostrzono. Mimo to turecki rząd zatwierdzał tzw. amnestie budowlane, czyli zezwolenia na budowę projektów bez niezbędnych wymogów bezpieczeństwa. Według BBC w 2018 roku ponad 50 proc. budynków w kraju było uznane za niezgodne z kodeksem budowlanym.
Amnestie miały na celu legalizację starszych, niespełniających norm budynków, które zostały wzniesione bez odpowiednich zezwoleń. Al-Jazeera uzupełnia, że najczęściej rozpadały się budowle postawione na początku stulecia, tuż przed wprowadzeniem nowych zasad w budownictwie.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Słuszność zarzutów w stronę deweloperów może potwierdzać jednak przypadek miejscowości Erzin w regionie gdzie zniszczonych jest ponad 7,5 tysiąca domów. Natomiast w samym Erzin żaden z budynków się nie zawalił. Nie zginął również ani jeden człowiek. Burmistrz miasta Erzin Ökkes Elmasoglu uważa, że to właśnie dzięki przestrzeganiu przepisów budowlanych.
- W żaden sposób nie zezwalałem na nielegalne budowy. Czasami deweloperzy denerwowali się i mówili mi: Myślisz, że oprócz ciebie nie ma w tym kraju właściwych ludzi? - mówił tureckiej telewizji TV5, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Wesprzyj zbiórkę Fundacji PCPM na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii - przez >>stronę PCPM albo przez >>zbiórkę na Facebooku.