Nie tylko masło. Co widać na paragonach? Warto zacząć przyglądać się jajom

Miesiąc do miesiąca w naszym styczniowym koszyku cen tanieje kilka produktów. To między innymi masło, ale poza nim warto zacząć przyglądać się jajom, choć z innego powodu. Oto nasz comiesięczny raport z paragonów.

Miesiąc do miesiąca w naszym styczniowym koszyku cen tanieje kilka produktów. Wprawdzie w grudniu (wówczas w porównaniu do listopada) tego typu przykładów było aż 13, ale styczniowy wynik nie powinien napawać pesymizmem. Grudzień w sklepach to czas zwiększonej liczby promocji ze względu na świąteczne zakupy. W styczniu aż tyle ich nie ma - zatem mleko, którego cena się (miesiąc do miesiąca) utrzymała, taniejąca w tym samym okresie o 2,9 proc. mąka, o 2,3 proc. wafelki impulsowe, o 2 proc. parówki i 0,8 proc. wędlina paczkowana – to przykłady, które warto mieć na uwadze. "Rekordzistą" obniżek miesiąc do miesiąca są jabłka, które staniały o 4,8 proc.

Masło jako wabik

Widać też pierwsze jaskółki pokazujące spadek cen innych produktów w dłuższym okresie.

- Masło średnio w całym styczniu kosztowało nieco ponad 8 zł, ale - analizując tydzień po tygodniu - pod koniec stycznia jego średnia cena wynosiła już 7,36 zł, a więc mniej niż w grudniu, a nawet niż średnio w styczniu 2022 r. - mówi Elżbieta Szarejko z CMR. Oczywiście, średnia cena za cały styczeń tego roku jest wciąż wyższa rok do roku - o blisko 7 proc. 

Dane, które tu podajemy to efekt analiz paragonów z tysięcy mniejszych sklepów - tych tzw. blisko domu czy sklepów osiedlowych, których powierzchnia nie przekracza 300 m2. To w nich często robimy te codzienne, czyli mniejsze zakupy. Paragony zbiera i analizuje dla portalu Gazeta.pl  i Handelextra.pl firma CMR. To faktyczny obraz tego, co i za ile sprzedają w sklepy w całej Polsce.

Masło zaczyna być wabikiem tak w małych, jak i dużych sklepach. Z najnowszego raportu firmy badawczej Inquiry, opracowanego dla aplikacji Moja Gazetka, wynika, że w styczniu 2023 r. masło znalazło na pierwszym miejscu wśród poszukiwanych produktów w promocji w sieciach handlowych. Za masłem znalazły się: mleko, kawa, cukier, olej, piwo i jaja. Najwięksi dyskonterzy błyskawicznie wprowadzili promocje na masło dla posiadaczy aplikacji i kart lojalnościowych.

. Inflacja w Polsce znów na sterydach. Drugi największy skok w tym wieku

Wafelki kontra cukier

Wróćmy jednak do tych mniejszych placówek, w których również często i na szybko uzupełniamy braki w lodówce. Gdy popatrzeć na ceny produktów rok do roku, widać same wzrosty. Trzy najsłabiej drożejące produkty to: wafelki impulsowe (3,7 proc.), masło (6,8 proc.) i jabłka (8,1 proc.), a zestaw trzech najmocniej drożejących otwiera cukier (84,5 proc.). Kolejne są mleko (40,5 proc.) i jajka (38 proc.)

Koszyk cenowy - raport z paragonów Gazeta.pl i Handelextra.plKoszyk cenowy - raport z paragonów Gazeta.pl i Handelextra.pl Grafika: Gazeta.pl, dane: CMR

W konstruowaniu naszego koszyka bierzemy pod uwagę wiodącą markę danego produktu (w oparciu o statystyki popularności w strukturze sprzedaży), ceny są uśrednione dla kraju, a tam, gdzie takiej wiodącej marki nie uda się wyróżnić (jak w przypadku pieczywa, sprzedawanego lokalnie), porównujemy produkty o takich samych parametrach. Uwzględniamy też promocje.

I tak, jeśliby pogrupować analizowane przez nas produkty pod kątem większych spożywczych kategorii, to - co zaskakujące w kontekście takich wzrostów cen cukru - to wielbiciele słodyczy potrzebowali zasilić swój budżet najmniejszą dodatkową kwotą. Poza wspomnianymi już wafelkami sprawdzamy jeszcze cenę herbatników - te zdrożały rok do roku o 8,2 proc., oraz czekolady, za którą płacimy 17,5 proc. więcej. Oznacza to, że w styczniu na wafelek impulsowy trzeba było średnio wydać 1,69 zł (za produkt o masie 50 g), na herbatniki - 1,72 zł (produkt 100 g), a na czekoladę - 4,98 zł (czekolada mleczna 100 g).

Wielbiciele owoców i warzyw mają bardziej utrudnioną (cenowo) listę zakupów. Poza relatywnie słabo drożejącymi jabłkami, ceny wzrosły dwucyfrowo. Kupując pomidory, trzeba liczyć się z ceną o 30 proc. wyższą, w przypadku ogórków płacimy 22,3 proc. więcej niż przed rokiem, a ziemniaków 26,1 proc. W owocowo-warzywnej kategorii rekordzistą u nas są banany, które są droższe o 35,3 proc. niż rok temu. Oznacza to, że w styczniu płaciliśmy za nie 6,94 zł za kg.

Supermarket (zdjęcie ilustracyjne) 90 proc. Polaków złapało producentów żywności na tej sztuczce

Ten, kto wybiera produkty mleczne, wydał w styczniu na mleko świeże 4,89 zł (za 1 litr), a więc aż o 1,41 zł więcej niż rok temu, to wzrost o 40 proc. rok do roku. Podobnie niekorzystnie sytuacja wygląda w przypadku sera żółtego (6,50 zł za 150 g, cena o 29 proc. wyższa niż rok temu), twarogu (24,9 proc. więcej, 6,21 zł za 250 g). Wyraźnie podrożał też jogurt (16,7 proc. więcej, smakowy 150 g za 2,03 zł) i serek wiejski (20,1 proc. więcej, 3,28 zł za 200 g).

Pieczywo drożało o 29,2 proc., jeśli by popatrzeć na kajzerki. Średnia ich cena w styczniu to 62 gr za sztukę ważącą 50-60 g. Chleb zwykły pszenno-żytni 500 g to wydatek o 27,3 proc. wyższy, a jego cena wynosiła na początku roku 4,66 zł. Kto posmaruje pieczywo dżemem zapłacił dodatkowo 21,2 proc. więcej za słoik (truskawkowego), co oznacza cenę 5,52 zł.

Ci, którzy preferują makaron nad ryżem, potrzebowali wydać 34,3 proc. więcej niż przed rokiem. Zaś ci drudzy - 24,2 proc. więcej. Na paragonach widniało bowiem w styczniu (odpowiednio) 5,68 zł za 500 g makaronu spaghetti i 4,36 zł za ryż biały długoziarnisty w torebkach (łącznie 400 g).

Gdyby uwzględnić tylko tempo wzrostu cen wszelakich napojów, to najbardziej opłacało się popijać posiłki sokiem pomarańczowym. Ten drożał o 10,3 proc. rok do roku. W tym czasie za wodę trzeba było zapłacić 25 proc. więcej, a za napoje gazowane 16,6 proc. więcej. Kawosze potrzebowali mocniej powiększonych budżetów niż wielbiciele herbaty. Oba produkty drożały odpowiednio o 25,3 i 17,5 proc.

Warto też zacząć przyglądać się jajom, także w kontekście zbliżających się świąt wielkanocnych. Tu oczywiście nie ma niespodzianek, widać dwucyfrowe wzrosty. W naszym koszyku to 38 proc. rok do roku, a na tym raczej nie koniec. Jaja drożeją na całym świecie m.in. z powodu ptasiej grypy (a więc niedoboru jaj). Wprawdzie przechodzenie z trybu klatkowego na wyższe sprawia, że rosną koszty produkcji, a więc i produktu finalnego, jednak jaja klatkowe też drożeją, i to mocno. Dla przykładu, w biuletynach Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej podano, że (stan na 22.01.) za 100 sztuk jaj z chowu klatkowego klasy M trzeba było zapłacić 69,82 zł, podczas gdy rok temu było to 36,28 zł.

Zobacz wideo Glapiński o inflacji i... geografii: Wiele osób nie widziało, po górach nie chodziło
Więcej o: