Warzywa drożeją na potęgę. Ekspert: Branża alarmowała, rząd nie zareagował, a my widzimy skutki

- Już jesienią cała branża producentów pomidorów i ogórków pod szkłem alarmowała, że przy takiej sytuacji w cenach energii będą poważne problemy na wiosnę. Co więcej, że część plantatorów po prostu zrezygnowała z nasadzeń. Rząd nie zareagował, a my widzimy skutki - tak wysokie ceny warzyw komentuje w rozmowie z Gazeta.pl Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców.

Ceny warzyw rosną i przyprawiają o zawrót głowy. Papryka kosztuje na giełdzie w Broniszach nawet 20 zł za kg, chociaż w obecnym okresie jej cena nie powinna przekraczać 8 zł. Rekordy niewidziane do tej pory odnotowuje też cebula, której cena osiąga cenę ok. 4,6 zł za kilogram. Drożeje też kalafior. Główka tego warzywa 14-16 zł, na tyle dużo, że media piszą o "kalafiorach grozy".  

Zobacz wideo „Nie ma żadnego pomysłu na zakaz jedzenia mięsa. To celowa nadinterpretacja"

Warzywa drożeją głównie przez koszty energii

Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców (PFPZZP) w rozmowie z Gazeta.pl o obecnej sytuacji mówi krótko: "Ostrzegaliśmy". 

To, co dzieje się w tej chwili, dotyczy przede wszystkim tak zwanych warzyw ciepłolubnych. Czyli warzyw, które potrzebują dużo energii, dużo ciepła, dużo światła. Już jesienią cała branża producentów pomidorów i ogórków pod szkłem alarmowała, że przy takiej sytuacji w cenach energii będą poważne problemy na wiosnę. Co więcej, część plantatorów po prostu zrezygnowała z nasadzeń. Rząd nie zareagował, a my widzimy skutki

- stwierdził. 

- Wielu plantatorów bało się, że cena warzyw i tak nie pokryje kosztów. Albo też, że nie będzie popytu na tak drogie warzywa. W związku z tym mamy poważne opóźnienia, bo każdy plantator czeka jak najdłużej, żeby tego słońca, ciepła, światła naturalnego było jak najwięcej i żeby nie musiał wydawać kroci na ogrzewanie, oświetlenie - dodał.

Ceny warzyw. "Na zyski firm energetycznych złożyli się konsumenci"

Zdaniem wiceszefa PFPZZP wysokich cen można by uniknąć, jednak rząd zdecydował się na inne rozwiązanie. - Tu się niestety kłania polityka państwa energetyczna. To świetnie, że firmy energetyczne mają fantastyczne zyski za rok 2022. Problem polega na tym, że na te zyski składają się tak naprawdę koszty wszystkich przedsiębiorców. A w ostateczności wszystkich konsumentów. Ktoś zarobił mnóstwo pieniędzy - od czego zostanie za chwilę jeszcze opodatkowany, bo wedle rządu osiągnął nadmiarowe zyski. Tak naprawdę takie majstrowanie przy gospodarce zaburza gospodarkę - mówi. 

Pomidory i ogórki są takim świetnym dowodem na to, że jak się nie słucha odpowiednio wcześnie przedsiębiorców, to potem się nagle okazuje, że na rynku ceny bardzo gwałtownie rosną. Bo nie ma produktu

- wyjaśnił rozmówca Gazeta.pl

Wysokie ceny warzyw przez mroźną zimę

Andrzej Gantner twierdzi też, że na problemy krajowe nałożyła się inna sytuacja. Wielcy eksporterzy pomidorów i ogórków, czyli Hiszpania, Maroko, mają poważne problemy ze względu na mroźną i przedłużającą się zimę. - Część producentów wypadła z rynku i to też powoduje niedobór. Nie tylko na rynku europejskim, bo widzimy, jak wyglądają półki chociażby w Wielkiej Brytanii - mówi. 

Jak dodaje, w Polsce sytuacja jest lepsza, bo nie zrezygnowaliśmy z własnej produkcji i ona ciągle jest duża. - To dzięki temu ciągle widzimy na naszych półkach zarówno pomidory, jak i ogórki. Ekonomia jest jednak bezlitosna. Dopóki nie pojawią się również pomidory i ogórki gruntowe, dopóki nie będzie większego importu, z Turcji, z Hiszpanii, to nam konsumentom przyjdzie bardzo drogo zapłacić za warzywa. A w zasadzie za tę politykę energetyczną, którą stosował rząd - mówi. 

Jego zdaniem wysokie ceny warzyw to jest jeden z wymiernych przykładów na to, jak kończy się lekceważenie głosu przedsiębiorców. - Ostrzegali, że wywindowane do maksymalnych poziomów ceny energii i gazu, węgla wcześniej czy później znajdują swoje przełożenie na ceny w sklepach i wysoką inflację. I to właśnie w tej chwili obserwujemy - ocenia Andrzej Gantner.

Warzywa drożeją nawet o 500 proc. 

Zdaniem przedstawiciela Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców na obniżkę cen trzeba będzie poczekać kilka tygodni. 

Wzrosty cen sięgają nawet 100 proc. W przypadku niektórych warzyw, głównie tych ciepłolubnych, nawet i 500 proc. Wszyscy płacimy za to, że rząd zapomniał o tym, że koszty stanowią składową ceny. A koszty energii w produkcji roślin pod osłonami to w zasadzie główny koszt. Do tego dochodzą bardzo wysokie ceny nawozów

- mówi. Wyjaśnia jednocześnie, że za 2-3 tygodnie ruszy produkcja w Holandii, która jest dużym eksporterem i wtedy sytuacja powinna się powoli stabilizować. 

Cebula bije rekordy. "Część tych produktów jest składnikiem naszej kuchni wielkanocnej"

Rozmówca Gazeta.pl odniósł się też do nieoczekiwanego wzrostu cen cebuli. - To warzywo, które nie jest ciepłolubne dzięki Bogu i jest to warzywo przede wszystkim gruntowe. Aczkolwiek i tu widać, że ceny poszły do góry. Dziś cena sięga 1 euro, rok temu było to mniej niż 3 zł. Zachodzi efekt substytucji - kiedy zaczyna brakować niektórych warzyw, takich jak papryka, pomidor, ogórek, konsumenci zaczynają poszukiwać tych, które są dostępne na rynku i nie są takie drogie, takich jak marchew, ziemniaki i cebula właśnie, a także seler korzeniowy - tłumaczy. 

Sądzę, że będziemy widzieć wzrosty cen wielu produktów żywnościowych w najbliższym czasie. Część tych produktów jest składnikiem naszej kuchni wielkanocnej i to może Polaków mocno zaboleć

- stwierdził.

Andrzej Gantner: Polska to trzeci producent warzyw i piąty producent żywności w Europie

Według przedstawiciela PFPZZP rząd zapomina, jak ważnym graczem na rynku żywności jest nasz kraj. - Jeśli chodzi o warzywa i owoce, to Polska jest trzecim co do wielkości producentem w Europie. Jesteśmy też piątym producentem żywności w Europie. Ale to nie jest efekt ostatnich ośmiu lat, tylko trzech dekad. Efekt ciężkiej pracy polskich przedsiębiorców, a przede wszystkim tego, że weszliśmy do Unii Europejskiej. To był potężny impuls rozwojowy - mówi. 

Tym bardziej dziwi to, jak rząd uderza w nasz eksport. Bo źródło naszej konkurencyjności leży tutaj, w kraju. W wielu krajach UE duże firmy otrzymały wsparcie związane z wysokimi kosztami energii. U nas okazało się to niemożliwe. Skończy się tym, że będzie nam na europejskim rynku trudniej konkurować, bo inni producenci od swoich krajów wsparcie dostali, a nasi nie.

- argumentuje 

Podkreśla, że rząd, zamiast myśleć o tym, jak polskim producentom ulżyć, szykuje nowe obciążenia. Jednym z nowszych jest Fundusz Ochrony Rolnictwa.

- Konstrukcja tego nowego podatku zastanawia. Okazuje się, że każdy, kto tutaj w Polsce kupi surowce od polskiego rolnika, zapłaci nowy podatek. Nowy podatek. Ale jak kupi już od rolnika niemieckiego czy holenderskiego, podatku nie zapłaci. Danina zostanie przerzucona na konsumenta, a polscy rolnicy będą mniej konkurencyjni. Mniej konkurencyjni będą też eksporterzy owoców, warzyw, żywności. O to chodziło rządowi? - pyta Andrzej Gantner.

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: