Poczta Polska domaga się zapłaty za odbiornik wyrejestrowany 12 lat temu. "Absolutnie nie zapłacę"

Małgorzata Szostak przez lata płaciła sumiennie za abonament radiowo-telewizyjny. W 2008 roku przeprowadziła się jednak do Wielkiej Brytanii i odbiornik wyrejestrowała. Mimo to Poczta Polska domaga się od niej opłat za lata 2015-2019, gdy Małgorzata już w Polsce nie mieszkała i z odbiornika nie korzystała. To kolejny taki przypadek, a Poczta Polska nabiera wody w usta.

Małgorzata Szostak od urodzenia do 2008 roku mieszkała w Polsce i jak porządna obywatelka opłacała abonament radiowo-telewizyjny. W maju 2008 roku wyrejestrowała jednak odbiornik, ponieważ stała u progu przeprowadzki do Londynu w Wielkiej Brytanii. Mimo to w grudniu 2008 roku Poczta Polska wysłała na poprzedni adres, pod którym już 2 lata nie mieszkała, książeczkę opłat wraz z nadanym numerem identyfikacyjnym.  

Zobacz wideo „Trudno nazwać TVP publiczną telewizją. Nie chcemy na to płacić" Wybierz serwis

Poczta Polska zgłosiła się do Małgorzaty 12 lat po wyrejestrowaniu abonamentu 

- O tym fakcie dowiaduję się z przekazanej mi przez Urząd Skarbowy dokumentacji komorniczej w 2020 roku. W grudniu 2008 roku nie byłam już posiadaczką odbiornika telewizyjnego ani radiowego w kraju, gdyż mieszkałam i pracował w Anglii, gdzie opłacam abonament - mówi w rozmowie z Gazeta.pl pokrzywdzona kobieta.  

Od czasu wyjazdu właścicielem domu jest jej syn Maciej, który wedle jej wiedzy opłaca abonament RTV. Mimo to Poczta Polska wszczęła przeciwko kobiecie postępowanie w 2020 roku, czyli 12 lat od momentu wyrejestrowania odbiornika radiowo-telewizyjnego. Co więcej, jak żali się w rozmowie z nami kobieta, wcale jej o tym nie poinformowano, a jedynie zabrano pieniądze z konta. 

- Pierwszego zajęcia środków finansowych dokonano jesienią 2020 roku. Dowiedziałam się o tym, sprawdzając stan konta. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że Poczta Polska, Urząd Skarbowy, jak i ZUS nie byli uprzejmi mnie o tym zawiadomić - mówi Małgorzata.  

"Nie zapłacę! Ja im tego nie daruję!"

W sumie domaga się od kobiety ponad 3 tysiące złotych. Składa się na to: kwota kosztów egzekucyjnych, kwota kosztów upomnienia, kwota należności głównej oraz kwota odsetek. - Absolutnie tego nie zapłacę. Nie po to walczę, żeby płacić. Nie zrezygnuję, żebym nawet się miała odwołać do Strasburga. Ja tego nie daruję! Nie chodzi o pieniądze, a o zasadę - deklaruje Małgorzata. 

Kobieta podkreśla, że w 2008 roku poinformowała Skarbówkę o zmianie miejsca pobytu i wyjeździe do Wielkiej Brytanii. ZUS również miał informację o nowym miejscu zamieszkania, gdyż w 2018 roku złożyła wniosek o emeryturę zawierający taką informację. - Nie mogę się z tymi faktami pogodzić do chwili obecnej - mówi.  

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Wszystko zaczęło się od emerytury... 

Opowiada nam, że problemy z opłatą abonamentu ujawniły się po dwóch latach od założenia konta bankowego w Polsce w 2018 roku. Kobieta założyła je, aby otrzymać polską emeryturę. Z tego konta pobierano jej bowiem pieniądze. Jak mówi, bez jej wiedzy, bo o tym, że komornik zajął część jej emerytury, dowiedziała się przypadkiem.

- Czy takie działania są zgodne z prawem i obyczajami przyjętymi w Polsce i jak długo będę karana za niepłacenie za coś, czego nie posiadam i z czego nie korzystam? - pyta zdenerwowana kobieta.  

Sąd oczekuje pełnomocnika, a Małgorzaty na niego nie stać

Dodatkowym utrudnieniem dla trwającego postępowania jest to, że Małgorzata przebywa obecnie poza Polską. Wierzyciel oczekuje bowiem wyznaczenia pełnomocnika w kraju oraz poczty elektronicznej, aby prowadzić dochodzenie. Tenże email został udostępniony, ale i tak wierzyciel o dalszych działaniach nie informował. - Skutecznie pozbawia się mnie możliwości dojścia do prawdy i udowodnienia nieprawidłowego postępowania - mówi kobieta o konieczności wskazania pełnomocnika, na którego jej nie stać. 

W marcu kobieta skierowała już trzecie zażalenie do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale spodziewa się, że podobnie jak dwa poprzednie zostanie ono oddalone. O sprawie powiadomiła także Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Ministerstwo Sprawiedliwości, jednak żadnej pomocy nie otrzymała. - I tak oto od prawie trzech lat walczę sama o sprawiedliwy osąd w niniejszej sprawie - kwituje smutno. Kobieta wystąpiła także o odszkodowanie w ramach zadośćuczynienia za całą sytuację.  

- Po pół roku od daty złożenia drugiego zażalenia Sąd uprzejmie poinformował, że moja poczta e-mail nie może być drogą do kontaktów. Wskazano mi, że muszę posiadać do kontaktów z placówkami administracji państwowej, a tym samym i sądu, pocztę elektroniczną o nazwie ePUAP. Bardzo mnie to zaskoczyło, gdyż Poczta Polska odmawiała mi udzielania informacji z uwagi na brak posiadania adresu e-mail, co wykorzystywał i sąd nie udzielając mi pełnej informacji do chwili obecnej - zauważa kobieta i podkreśla, że w kodeksie postępowania administracyjnego jest jasno napisane, że można się kontaktować za pomocą zwykłej poczty elektronicznej. 

Poczta Polska nabiera wody w usta

Poprosiliśmy o komentarz Pocztę Polską, ale w odpowiedzi dostaliśmy jedynie lakoniczny komunikat, że "z uwagi na fakt, że nie rozpatrujemy indywidualnych przypadków Klientów za pośrednictwem mediów, po przeanalizowaniu sprawy skontaktujemy się bezpośrednio z Państwa Czytelniczką". Zapytaliśmy Małgorzatę, czy się do niej zgłoszono. Niestety przed publikacją artykułu nic takiego nie miało miejsca.  

***

Fragmentów Studia Biznes można słuchać także w wersji audio na dużych platformach streamingowych, m.in. tu:

Więcej o: