Emerytury w Polsce są na tyle niskie, że każde dodatkowe świadczenie dla seniorów jest na wagę złota. Wszystko wskazuje na to, że kolejne wejdzie do kalendarza wypłat na stałe. Tak przynajmniej wynika z ustawy zaprezentowanej przez resort rodziny, do której dotarł "Fakt". To, że świadczenie ma być wypłacane na stałe, wydaje się jedyną dobrą wiadomością. W przepisach roi się bowiem od kruczków. Po co rząd chce sobie wprowadzić różnego rodzaju furtki?
Po pierwsze czternaste emerytury nie będą wypłacane wszystkim seniorom. W pełnej wysokości otrzymają je jedynie osoby, których emerytura nie przekracza 2900 zł. W przypadku przekroczenia progu wysokość świadczenia zostanie zmniejszona - podobnie jak było to w przypadku poprzednich wypłat - według zasady "złotówka za złotówkę".
Dziennik wylicza też, kto świadczenia nie dostanie w ogóle. Chodzi o osoby, które otrzymują więcej niż 4438 zł brutto. Świadczenia nie otrzymają też ci, którzy utracili niedawno prawo do emerytury lub renty, albo też ich świadczenie zostało czasowo zawieszone. Wiadomo też, że wysokość czternastej emerytury jest szacowana na blisko 1600 zł brutto.
W przepisach znalazła się też furtka pozwalająca sterować datą wypłaty. Każdorazowo rząd będzie bowiem musiał wydać w tej sprawie rozporządzenie. Będzie musiało ukazać się nie później niż do 31 października. A to oznacza, że tylko od dobrej woli polityków zależy, kiedy w danym roku czternastka zostanie wypłacona. W roku wyborczym może być to szybciej. Ale już za rok wypłata świadczenia może nastąpić dopiero w grudniu. Rząd nie wiąże się w tym aspekcie żadnymi restrykcyjnymi regulacjami, wręcz przeciwnie - pozostawia sobie otwartą rękę.
Kolejna istotna sprawa dotyczy progu, którego przekroczyć nie można, by otrzymać czternastą emeryturę w pełnej wysokości. "Fakt" przypomina, że w swoim programie wyborczym PiS coś seniorom obiecał. Próg uprawniający do otrzymania pełnej czternastki miał wynieść 120 proc. przeciętnej emerytury. A to oznaczałoby, że pełną kwotę otrzymają wszyscy, których świadczenie nie przekracza 3960 zł. Tymczasem ustawa nic nie mówi o waloryzacji tego progu, dlatego też pełne świadczenie nadal będzie przysługiwać otrzymującym do ok. 2900 zł brutto.
Beata Szydło w połowie marca mówiła w Polskim Radiu24, że po rządach PO zostały niskie emerytury, a rząd PiS wprowadził 13. i 14. emeryturę, by pomóc ludziom, którzy dostawali bardzo niskie świadczenia. Przypomniała, że w 2015 roku, po rządach PO-PSL najniższe emerytury wynosiły około 880 złotych. "Każda kolejna waloryzacja była zwiększeniem tych świadczeń, ale w niewielkim stopniu" - dodała europosłanka PiS. Dlatego - jak tłumaczyła - rząd wprowadził 13. i 14. emeryturę.