Pieniądze z PPK powinniśmy regularnie wypłacać? "GW": W ten sposób powiększasz przyszłą emeryturę

Regularnie wypłacając pieniądze z Pracowniczych Planów Kapitałowych, sprawiamy, że zwiększa się nasza pula oszczędności w ZUS, a co za tym idzie, w przyszłości możemy liczyć na wyższe świadczenie - pisze "Gazeta Wyborcza". - To paradoks, na który chyba nie zwrócili uwagi rządzący - mówi szef Instytutu Emerytalnego dr Antoni Kołek.

Zdaniem wyborcza.biz możliwe, że rząd "przez pomyłkę przegłosował przepisy, które powodują, że aby zwiększyć przyszłą emeryturę, trzeba... pieniądze z PPK regularnie wypłacać". Na czym miałaby polegać ta pomyłka?

Zobacz wideo Co się stanie z naszymi pieniędzmi z OFE?

PPK. "GW": Wypłacając pieniądze, powiększasz przyszłą emeryturę

Według portalu pomyłka rządu może polegać na pozwoleniu do wcześniejszej wypłaty pieniędzy z Pracowniczych Planów Kapitałowych. W takim przypadku 30 proc. wpłat od pracodawcy trafia bowiem na konto w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.


- Z zapisów ustawy wynika, że im częściej wypłacamy pieniądze przed terminem, tym bardziej zwiększamy pulę naszych oszczędności w ZUS. A tylko w ZUS mamy prawdziwą emeryturę, wypłacaną aż do śmierci. Z tego wniosek, że osobom, które będą długo żyć na emeryturze, opłaca się wcześniej wypłacać pieniądze z PPK. To paradoks, na który chyba nie zwrócili uwagi rządzący - mówi w rozmowie z portalem szef Instytutu Emerytalnego dr Antoni Kołek. 

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Wcześniejsza wypłata środków z PPK

W przypadku wcześniejszych wypłat z PPK odzyskujemy wpłacane przez nas składki, a także otrzymujemy 70 proc. wpłat pracodawcy. Przepadają jednak dopłaty rządu, w tym powitalna w wysokości 250 zł i coroczna - 240 zł. Pozostałe 30 proc. wpłat pracodawcy trafia na subkonto pracownika w ZUS. "I właśnie o te 30 proc. wpłat od pracodawcy chodzi. Skoro trafiają na subkonto w ZUS, to powiększają kapitał, na podstawie którego kiedyś ZUS wylicza naszą emeryturę. A więc zapewne podnoszą także jej wysokość" - tłumaczył tę kwestię Mikołaj Fidziński z Gazeta.pl.

Więcej o: