Prąd już wkrótce może być tańszy. Nadchodzą nowe taryfy. Prezes URE pokazuje haczyk

Rząd wprowadzi taryfy dynamiczne, które pozwoliłyby odbiorcom indywidualnym na korzystanie z tańszej energii w ciągu dnia dzięki nadwyżce prądu z OZE - pisze "Rzeczpospolita". Jednak prezes Urzędu Regulacji Energetyki przestrzega przed nadmiernym optymizmem.
Zobacz wideo System energetyczny nie jest gotowy na energię odnawialną?

Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły w niedzielę zagrożenie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej z powodu zbyt dużej ilości mocy w systemie - głównie za sprawą gigantycznej produkcji z elektrowni słonecznych. PSE zdecydowały o ograniczeniu produkcji energii z instalacji fotowoltaicznych. - To olbrzymie marnotrawstwo - komentował Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej w rozmowie z Gazeta.pl. Rząd ma jednak przyjąć przepisy, które mają pozwolić uniknąć takich sytuacji w przyszłości.

Będziemy mieć tańszy prąd? Prezes URE pokazuje haczyk

"Chodzi o wprowadzenie m.in. tzw. taryf dynamicznych, które pozwoliłyby odbiorcom indywidualnym na korzystanie z tańszej energii w ciągu dnia dzięki nadwyżce prądu z OZE" - pisze "Rzeczpospolita". Jak czytamy, lada chwila takie przepisy mają się jednak pojawić. Zawarto je bowiem w nowelizacji prawa energetycznego, przyjętej przez rząd w ubiegłym tygodniu. "Eksperci podkreślają, że to prawdziwa rewolucja" - pisze gazeta.

- Zaproponowane rozwiązania będą korzystne dla odbiorców energii, pod warunkiem jednak, że będą oni skorzy do aktywnego udziału - ocenił Łukasz Batory, adwokat i szef działu energetyki w Kancelarii Modrzejewski i Wspólnicy w rozmowie z "Rz". Taryfy dynamiczne dają możliwość dostosowania swojego zapotrzebowania do aktualnego poziomu cen. - To umożliwia korzystanie z energii w momentach, w których jest on najtańszy - dodał Batory.

Nadzieje na niższe ceny studzą jednak instytucje rządowe. - Wprowadzenie taryf dynamicznych to z jednej strony szansa na tańszy prąd, gdy pojawi się nadwyżka energii w systemie, ale też ryzyko wysokiej ceny, gdy energii jest mniej - wyjaśnił Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki w rozmowie z "Rz". Gazeta przypomina, że w niedzielę o godz. 14 za 1 MWh płacono 30 zł, kilka godzin później już 600 zł.

Energetyka w Polsce. Ekspert: Nasz system jeszcze nie został zmuszony, by dostosować się do nieuniknionego

- To, co wydarzyło się w niedzielę, to olbrzymie marnotrawstwo zasobu tak unikalnego i potrzebnego, jakim są zeroemisyjne źródła wiatrowe i słoneczne. To źródła, które mają niemal zerowe koszty operacyjne, nie wymagają kupowania i importowania paliw. To wielka niegospodarność, która na dużą skalę zdarzyła się już drugi raz w tym roku, ale na mniejszą, lokalną skalę, o której w mediach mniej się mówi, zdarza się znacznie częściej - mówił Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej w rozmowie z Gazeta.pl.

Ekspert wyjaśnił, dlaczego tak się dzieje - Strategia energetyczna, jaka w Polsce obowiązuje, nie wymusza na rynku ani na operatorach odpowiednich zachowań służących transformacji energetycznej, mieszkańcom i odbiorcom energii. Nasz system wciąż jeszcze nie został zmuszony, by dostosować się do nieuniknionego, czyli do trwałego przyrostu najtańszych źródeł energii z odnawialnych zasobów. Nie chodzi nawet o to, by w tej konkretnej sprawie krytykować Polskie Sieci Energetyczne, bo w konkretnej sytuacji innego wyjścia nie miały - tłumaczył. - Po prostu widać, że transformujemy się pozornie; od niemal dekady wiemy, jakie mamy cele na rok 2030 i wiemy, że z różnych ważnych powodów rosną i będą rosły, a niewiele robimy, by te cele osiągnąć - podkreślał prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Więcej o: