Robert Winnicki opisał na Twitterze swoje zmagania z obowiązkami domowymi. Poseł Konfederacji otrzymał listę zakupów i wybrał się do sklepu. Później przemyśleniami podzielił się na swoim profilu w mediach społecznościowych.
"Wpisywanie mężczyźnie na liście zakupowej powyżej 10 pozycji, z których każdą trzeba odszukać w sklepie wśród miliona podobnych rzeczy, powinno być ścigane z urzędu i zagrożone wysokimi karami. Nie zapraszam do dyskusji bo nie ma o czym" - napisał Robert Winnicki. Chociaż wpis ma humorystyczny wydźwięk, to niektórzy użytkownicy Twittera podeszli do słów posła Konfederacji na poważnie.
Mimo braku zaproszenia do dyskusji, niektórzy postanowili odnieść się do słów polityka i wykpili jego narzekania. "Chcecie rządzić Polską, a gubicie się w sklepie", "Prześladowania mężczyzn nie ustają", "Dorosłego chłopa przerasta zrobienie zakupów, jeszcze jak ma listę pod nos podstawioną", "Chce pisać program wyborczy i układać życie Polkom i Polakom. Tymczasem... przerasta go lista zakupów", "Tej siły już nie powstrzymacie" - to tylko niektóre komentarze, które można zobaczyć pod postem Roberta Winnickiego.
"'Prawdziwy mężczyzna' nie musi mieć listy, bo sam wie czego brakuje w lodówce i co musi kupić, żeby mógł ugotować dobry obiad" - dodała z kolei posłanka Katarzyna Kotula z Lewicy. Większym zrozumieniem wykazał się poseł Nowej Nadziei z klubu Konfederacji Stanisław Tyszka. "Dlatego mi dziś syn przygotował wersję uproszczoną" - napisał polityk, dodając zdjęcie kartki z wypisanymi trzema produktami - "samponem", "galaletką" i "wiesakiem".
Polityk najwyraźniej nie spodziewał się, że jego wpis wywoła aż takie poruszenie. W kolejnym poście odnosi się więc do komentarzy użytkowników. "Wszystkich nadmiernie spiętych wpisem serdecznie pozdrawiam :-) i liczę na podobne zainteresowanie gdy będę pisał o realnych problemach; przewoźników, rolników, autogazu czy innych, zagrożonych branż" - napisał Winnicki.