Inflacja w Turcji spadła w kwietniu do 43,7 proc. rok do roku z 50,5 proc. poprzednio. Spadek wyraźny, ale warto pamiętać, że taka obniżka inflacji nie oznacza wcale, że spadły ceny. One dalej rosną, tyle że już wolniej niż rok temu. Za hamowanie wskaźnika odpowiada tzw. efekt bazy - rok temu ceny towarów i usług konsumpcyjnych w Turcji rosły znacznie szybciej, niż obecnie. A miesiąc do miesiąca wciąż notowany jest wzrost.
Mieszkańcy kraju niespecjalnie odczuwają ulgę, bo w sklepach ciągle widzą coraz droższe produkty. W kwietniu ceny były o 2,39 proc. wyższe niż w marcu. To nieco wolniejszy wzrost, niż spodziewali się analitycy (2,6 proc.). Jednak, jak wylicza serwis macronext.pl, od początku tego roku inflacja wzrosła w Turcji aż o 14,5 proc. W ujęciu miesięcznym najmocniej zdrożały ceny komunikacji, w kategorii restauracje i hotele oraz żywność i napoje bezalkoholowe. W ujęciu rok do roku najmocniejszy wzrost widać w sektorze zdrowia a także również w przypadku restauracji i hoteli oraz żywności.
Inflacja w Turcji zaczęła rosnąć wyraźnie pod koniec 2021 roku (a już wcześniej była na poziomach dwucyfrowych, zbliżonych do tych, jakie obecnie obserwujemy w Polsce), zasilana kryzysem walutowym. Swój niemal ćwierćwieczny szczyt osiągnęła w październiku zeszłego roku, kiedy przekroczyła 85,5 proc. w ujęciu rok do roku. Efekt bazy i stabilny kurs liry pozwoliły na obniżenie się wskaźnika pod koniec 2022 i na początku tego roku. Ten efekt jednak w dalszej części roku będzie zanikać i według części ekonomistów Turcy mogą zobaczyć znów rosnącą inflację.
Na gospodarkę Turcji trzeba patrzeć w kontekście politycznym. Po pierwsze, prezydent Recep Tayyip Erdogan ma dużą władzę i pozwala sobie nawet na ingerencje (mniej lub bardziej wprost) w bank centralny, czy to wywierając presję słowną, czy też zmieniając zarządzających polityką monetarną. Do tego pomysły Erdogana na walkę z inflacją bywały dość nieortodoksyjne, powtarzał, że stopy procentowe należy obniżać, co ma jego zdaniem obniżyć też wskaźnik wzrostu cen (praktyka banków centralnych świata jest dokładnie odwrotna).
Dodatkowo za dosłownie chwilę - 14 maja - w Turcji odbędą się wybory, i to podwójne, zarówno parlamentarne, jak i prezydenckie. W centrum uwagi wyborców, zmęczonych latami ogromnej drożyzny, są kwestie ekonomiczne. Od ostatnich wyborów lira turecka osłabiła się wobec dolara aż o 75 proc. - podaje Bloomberg. "Frustracja jest na tyle powszechna, że przewiduje się, że Erdoganowi nie uda się zwyciężyć w pierwszej turze z głównym rywalem Kemalem Kilicdaroglu, wspieranym przez szeroką koalicję partii opozycyjnych" - pisze portal ekonomiczny. Zaznacza, że zgodnie z ostatnimi sondażami, obaj główni kandydaci na prezydenta mieli podobne poparcie, a jednocześnie żaden nie miał takiego które dawałoby mu większość. Wygląda więc na to, że pod koniec maja musiałaby się odbyć druga tura.