Mimo że udało się porozumieć w sprawie importu zboża z Ukrainy rolnicy wciąż mają problemy. Pod koniec kwietnia dogadali się z ministerstwem rolnictwa i postanowili zawiesić protesty, jednak nie trwało to długo, bo już 5 maja rolnicy strajkowali w Jaksicach - donosi TVN.
Rząd stara się zachęcić rolników do sprzedaży zboża, by opróżnić magazyny przed kolejnymi żniwami. Mimo zachęt rolnicy twierdzą, że niewiele się zmieniło. Skupy zboża wstrzymują się z zamówieniami, a jeśli już uda się sprzedać surowiec, to z odbiorem za dwa miesiące. - Sprzedawać musimy tylko po to, żeby zwolnić magazyny. Bo reszta, od strony ekonomicznej, to się nijak nie spina - mówi Wiesław Gryn, rolnik z województwa lubelskiego, stowarzyszenie "Oszukana Wieś". On sam sprzedał zboże, ale po cenach, które nie pokryją nawet strat.
Protestujący nie dowierzają też, że fizycznie uda się wywieźć tyle zboża z Polski. Zdaniem ministra Roberta Telusa u rolników są 3-4 mln ton zboża. Z kolei były szef resortu rolnictwa Marek Sawicki z PSL mówił w TVN-ie, że jego zdaniem w magazynach zalega 10-12 mln ton surowca. Robert Kropwinicki z PO zaznaczył, że zboża nie uda się wywieźć z kraju, ponieważ wydolność polskich portów i punktów przeładunkowych jest za mała. - Jeśli jest kilka milionów ton zboża do wywiezienia, a nasze porty są wywieźć kilkaset ton miesięcznie, to do żniw nie da się tego fizycznie przewieźć - podkreślił polityk.
Rząd musi gasić jeszcze jeden pożar, bo na granicy z Ukrainą protestują przewoźnicy. Kierowcy kilkudziesięciu ciężarówek blokują przejazd do Polski z Dorohuska - podaje RMF FM. Ich zdaniem unijne oraz ukraińskie regulacje sprawiły, że stawki za transport drastycznie spadły (transport bez zezwoleń wydłużono do 30 czerwca 2024 roku). Polscy protestujący domagają się więc przywrócenia systemu zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy. Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz przesłał oświadczenie do polskiego MSZ, w którym potępia protest.