Pierwsze czereśnie już pojawiły się w sprzedaży. Jednak sadownicy odnotowują duże straty. - W skali całego kraju przymrozki były dość pokaźne. W miejscach, gdzie plantacje nie były przez producentów zabezpieczone odpowiednim systemem ochrony przeciwprzymrozkowej, w tych uprawach straty mogą być duże - powiedział w rozmowie z sadyogrody.pl Grzegorz Pagacz z Białej Rządowej k. Wielunia (woj. łódzkie), właściciel marki smaczneowoce.pl.
O jak dużych stratach mowa? - Z rozmów, które w tym momencie przeprowadzam z plantatorami czereśni z różnych rejonów Polski, docierają do mnie informacje, że niestety ci, którzy nie mieli systemów protekcyjnych, odnotowują dość duże straty w czereśniach, na poziomie 40-60 proc. - wyjaśnił Grzegorz Pagacz. Tymczasem sadownicy z Mazowsza, którzy obawiają się o przyszłe plony, chcą interwencji wojewody. - Powinien zwoływać komisję, żeby oszacować te straty. Z mojego doświadczenia, to ta komisja zajmuje dużo czasu. Im wcześniej wojewoda zacznie coś robić, tym lepiej, bo to później w gminach dużo czasu zajmuje - powiedział Artur Jagielliński, który uprawia jabłka i wiśnie.
W zeszłym roku ceny czereśni były rekordowo wysokie - za kilogram tych owoców płaciło się niekiedy nawet ponad 200 zł. W tym roku czereśnie, przynajmniej na ten moment, nie są aż tak drogie, ale ich cena w dalszym ciągu powala. Na bazarku na Kabatach w Warszawie kilogram czereśni kosztuje 98 zł - pisał "Fakt". Tymczasem na rynku hurtowym w Broniszach importowane czereśnie są po ok. 45 zł za kg. Branżowy portal maszyny-rolnicze-traktory.pl przytacza z kolei opinie specjalistów, którzy przewidują, że ceny czereśni mogą w tym sezonie wzrosnąć względem ubiegłego roku.