Chiny uważnie obserwowały bunt Prigożyna. Wreszcie jest oświadczenie

"Pucz" Jewgienija Prigożyna skończył się, zanim tak naprawdę się zaczął. Chiny skomentowały sytuację w Rosji, lekceważąc jej znaczenie - donosi "The Guardian".

W weekend oczy całego świata znów skierowane były na Rosję, która otarła się o pucz wojskowy. Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera, prywatnej armii, stwierdził, że jego pozycje zostały zaatakowane przez wojska rosyjskie. Uznał to za zdradę i ruszył ze swoimi wojskami na Moskwę. Odniósł przy tym kilka spektakularnych sukcesów - "bez jednego wystrzału" przejął bowiem centrum dowodzenia w Rostowie nad Donem, później Woroneż. Zestrzelił też helikoptery i samoloty, które zaatakowały jego pozycje. I kiedy już wszyscy byli gotowi do relacjonowania pełnowymiarowej bitwy o Moskwę, Prigożyn zawrócił. Według oficjalnej wersji na skutek interwencji Alaksandra Łukaszenki doszedł z Putinem do porozumienia.

Zobacz wideo Prezydent Andrzej Duda o "specjalnej łączności" z premierem Mateuszem Morawieckim

Chiny uznają bunt Prigożyna za "wewnętrzną sprawę Rosji"

Wydarzenia w Rosji śledziły też Chiny. Przerwaną rebelię Prigożyna uznają za "wewnętrzną sprawę Rosji", lekceważąc jej znaczenie - donosi "The Guardian". Państwowe media, które wydarzenia w Rosji relacjonowały, do sprawy odniosły się bardzo chłodno. Podkreślały, że koniec jedności Rosji to życzeniowe myślenie Zachodu. Twierdziły też, że Zachód próbuje wykorzystać sytuację.

Później zrobiło się nieco bardziej "landrynkowo", bo chiński minister spraw zagranicznych Qin Gang rozmawiał ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Andriejem Rudenko. "Strona chińska udziela poparcia dla wysiłków Federacji Rosyjskiej w celu ustabilizowania sytuacji w kraju w związku z wydarzeniami z 24 czerwca" - czytamy w oświadczeniu chińskiego MSZ. Chiny zapewniły też, że wspierają Rosję w utrzymaniu jedności narodowej. "Jako przyjazny sąsiad i partner strategiczny, Chiny wspierają Rosję w utrzymaniu jedności narodowej oraz osiągnięcia rozwoju i dobrobytu" - czytamy w dokumencie.

"Washington Post": Przyglądasz się temu, Xi Jinping?

Wydarzenia w Rosji w kontekście Chin komentują i inne amerykańskie media. "Washington Post" w swoim komentarzu podkreślił, że Rosja boryka się z problemem wielu dyktatur, w których kontrola nad wydarzeniami jest jedynie złudzeniem. Zdaniem dziennika bunt Prigożyna ujawnił niestabilność reżimu i wstrząsnęła aurą potęgi jego władzy. "To lekcja dla wszystkich tyranów, którzy myślą o rozpoczęciu agresji. Przyglądasz się temu, Xi Jinping?" - kończy swój wywiad "WP" nawiązując w ten sposób do kwestii Tajwanu. Powściągliwość w ocenach wyrażana przez chińskie władze w tym kontekście nie wydaje się więc wcale tak zastanawiająca.

Chiny i Rosja nie są formalnymi sojusznikami w kwestii wojny w Ukrainie. Od początku inwazji kraje utrzymują jednak bliskie relacje. Chiny nigdy rosyjskiej inwazji nie potępiły, a Zachód wezwał Pekin, by nie dostarczał Moskwie broni. 

Więcej o: